Mimo że kiedyś była lekceważona i oskarżana o kicz, z czasem nabrała wartości kolekcjonerskiej. Obecnie możemy podziwiać blisko dwieście obiektów pochodzących ze „Steatytu" na wystawie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Działalność katowickiego „Steatytu" to już historia, bo zakład istniał od końca lat 40. do początku 90. Dziś o jego wyrobach mówi się jako ikonach wzornictwa regionalnego. Zakład był prywatny i to dużym stopniu tłumaczy, dlaczego jego wyroby znacznie różniły się od ówczesnej produkcji państwowych fabryk porcelany i porcelitu. Założył go Zygmunt Buksowicz, członek Izby Rzemieślniczej i absolwent Technikum Ceramicznego. „Steatyt" wytwarzał drobne przedmioty użytkowe: wazony, serwisy do kawy, popielniczki, figurki, pochłaniacze zapachów, oprawy do lamp.
Na początku w latach 50. wzorowano je na wyrobach znanych europejskich wytwórni, m.in. Rosenthala i Lorenza Hutschenreuthera. Ale w następnej dekadzie „Steatyt" wypracował własny oryginalny styl. Dynamiczne, asymetryczny kształty, agresywna kolorystyka wyrobów wyrażały aspiracje do „bycia nowoczesnym". Tego typu przedmioty popularnie zwano wówczas „pikasami".
Projekty Buksowicza i jego współpracowników wyróżniały zarazem cechy indywidualne, tzn. ekscentryczna i ekspresyjna forma, zwłaszcza serwisów do kawy, które kształtem nie przypominają naczyń, a raczej fantazyjne rzeźby. Powyginane wazony i dzbanki dekorowano wyrazistymi malaturami: czerwienią, kobaltem, zielenią dopełnioną złotem. Stosowano również dekoracje fakturowe.