„Wystawa „Mika i mchy" wprowadza w świat botanicznych baśni Bożki Rydlewskiej. Autorka jest wytrawną kolekcjonerką osobliwego zbioru wrażeń, fantazji i obsesji: obok zoo-botanicznych hybryd, nieznanych gatunków kwiatów i owadów, na kartach jej ilustracji snują się zbłąkane, nadrealistyczne opowieści. Są historie podpatrzone w świecie przyrody – zapisy obserwacji sekretnych zakamarków natury: odczytywanie struktur kryształów, śledzenie rysunków w użyłkowaniu listków, studiowanie odcieni połyskujących zieleni w pancerzu żuka... Niektóre baśnie wydarzyły się naprawdę, inne przeniknęły ze świata wolnej, szalonej imaginacji." - pisze obrazowo Lena Wicherkiewicz w katalogowym wprowadzeniu.
Patrząc na prace artystki czujemy się, jak w rajskim ogrodzie albo egzotycznej dżungli , pełnej fascynujących kolorowych kwiatów, ptaków i motyli. Bożka Rydlewska, absolwentka ASP w Krakowie i Högskolan för Design och Konsthantverk w Goteborgu, inspiracje czerpie z różnych źródeł. Dużo podróżuje po świecie, najchętniej w miejsca, gdzie wciąż są miejsca z dziką przyrodą, np. w Peru, Boliwii, na Tajlandi, choć także w Kanadzie, USA, czy ostatnio w Islandii. Fascynują ją kolory i kształty dżungli, którą zna z autopsji. Stamtąd przejęła mocne agresywne kontrasty. Z drugiej strony w tytule obecnej wystawy pobrzmiewa wspomnienie pejzażu islandzkiego z wilgotnymi mchami i kamieniami połyskującymi miką.
W dzieciństwie lubiła baśnie teraz chętnie czyta literaturę, której autorzy rozbudzają wyobraźnię – książki Borgesa, Marqueza, Lema i oczywiście surrealistów, ostatnio „Wieśniaka Paryskiego" Aragona. Twierdzi, że literatura ma większy wpływ na jej poszukiwania, niż sztuki wizualne. Można jednak znaleźć w jej pracach też sporo pokrewieństw, zwłaszcza z wyobraźnią Maxa Ernsta.
Na obecnej wystawie pokazuje nie tylko kolekcjonerskie wielkoformatowe ilustracje i grafiki, ale również trójwymiarowe książki pop-upy z serii „Nowa Botanika", w znacznym stopniu robione ręcznie i wykorzystują technikę kolażu. Częściowo Rydlewska rysuje je też w komputerze, ale ekran jest dla niej za płaski, więc pełnię satysfakcji daje jej pracochłonne ręczne komponowanie i wklejanie poszczególnych elementów w autorskie książki. Efekt jest kalejdoskopowy, mamy wrażenie wchłaniania i zatracania się w dziwnym świecie, np. pełnym motyli wirujących feerią barw.
Pop-upy artystki równolegle prezentowane są w Nowym Jorku na zbiorowej wystawie „Inside „Out. Polish Graphic Design and Illustration in the Making" ajlepszych polskich grafików i ilustratorów, zorganizowanej przez Culture.pl