W duńskiego księcia wcielił się będąc jeszcze studentem łódzkiej Filmówki. Za tę rolę, a także Gustawa-Konrada uhonorowany został nagrodą im. Stanisława Wyspiańskiego. Wykreował postać nieudacznika, trochę roztargnionego idealisty, z głową w chmurach.
Obecny dyrektor warszawskiego Teatru Syrena wspomina lakonicznie w niedzielnym programie swoje początki. Z brakiem wiary w siebie jechał na egzamin do szkoły, namówiony przez swoją nauczycielkę z liceum. Ziewał z nerwów, bo niepewnie czuł się jako chłopak z Mrągowa, którego tata był stolarzem, a mama – krawcową. Twierdzi, że nawet nie wiedział wówczas, że w Łodzi jest wytwórnia filmowa...
- Wdzięk, poczucie humoru, ambicja, pracowitość. Właściwie nie ma wad – ocenia Joanna Trzepiecińska.
- Wspaniały artysta i przyjaciel, na którym zawsze mogę polegać – dodaje Piotr Machalica.
Od czasu studiów datuje się też obrosła legendami przyjaźń Malajkata ze Zbigniewem Zamachowski i Piotrem Polkiem. Z tym pierwszym, mieszkali w jednym akademiku na Bałutach. Potem, kiedy Zamachowski przeniósł się do Warszawy, pewnego dnia zapukał do niego Malajkat mówiąc, że będzie teraz z nim mieszkał, bo dostał rolę Hamleta. Potem dołączył do nich Polk. Tworzyć musieli niezwykłą wspólnotę, bo choć wielokrotnie się przeprowadzali to bardzo długo – razem.