Reklama

Kendrick Lamar przyćmił wszystkich

Kraków Live Festival wrócił po roku przerwy. Hip-hopowy koncert roku zagrał tam jeden z najważniejszych raperów ostatnich lat.

Publikacja: 24.08.2015 09:37

Przez trzy dni na dwóch scenach, na krakowskich Błoniach, wystąpiło kilkunastu artystów. Jednak festiwal znany dawniej pod nazwą Coke Live Music Festival, w tym roku był praktycznie imprezą dwóch gwiazd. Pierwszego dnia najbardziej oczekiwany koncert zagrała brytyjska grupa Foals. Drugiego dnia gwiazdą, która przyćmiła pozostałych wykonawców był Kendrick Lamar - 28-letni raper, jedna z najważniejszych obecnie postaci w tej muzyce na świecie.

Na początku roku ogłoszono, że hip-hopowiec wystąpi na gdyńskim festiwalu Opener w lipcu, ale ostatecznie organizujący obydwa festiwale Alter Art, przesunął występ Lamara na sierpniowy Kraków Live Festival. Lamar gwarantował zainteresowanie mediów i publiczności. Po roku nieobecności festiwalu związanej z zawirowaniami patronacko-finansowymi impreza miała wrócić w mocnym stylu.

Tak się stało. Hip-hopowiec wychowany na przedmieściach Los Angeles dał bardzo dobry występ. Profesjonalny, w przeciwieństwie do innych młodych raperów jak choćby A$AP Rocky'ego. A jednocześnie nie zgubił energii i świeżości w tym dobrze przygotowanym spektaklu, odgrywanym przecież już po wielokroć w różnych konfiguracjach.

Jego ostatni album „To Pimp a Butterfly" był chwalony przez wszystkie media na całym świecie. Jednak Lamar w Krakowie zagrał z niego zaledwie trzy najbardziej przebojowe utwory - „Alright", funkowe „King Kunta" oraz „i".

Można było pomyśleć, że wciąż jest w trasie promującej jego wcześniejszy album „Good Kid, M.A.A.D. City", bo na utworach z tej płyty oparł swoją set listę. Zaczął od mocnego „Money Trees". Dopiero w połowie koncertu zmienił repertuar wykonując utwór „Fuckin' Problems". Nie swój, ale z płyty wspomnianego A$AP Rocky'ego, gdzie gościnnie zarymował zwrotkę.

Reklama
Reklama

Co rzadkie na koncertach raperów z zagranicy, polska publiczność doskonale znała teksty Lamara. Głośno wykrzykiwała słowa największych przebojów 28-latka - „Swimming Pools (Drank) ", „Bitch, Don't Kill My Vibe" czy „The Recipe". Muzyk potrafił też zwolnić tempo i dawał wytchnienie bardziej nastrojowymi utworami „Sing About Me" czy „Poetic Justice".

Akompaniował mu zespół muzyczny, a nie tylko didżej, jak to często bywa. Na scenie wspierali go gitarzysta, basista, klawiszowiec i perkusista. Lamar ubrany na czarno, w bejsbolówce, zagadywał do publiczności, pilnował by nie zaczęła się nudzić. Jego utwory o dorastaniu w rządzonym przez gangi Compton, ilustrowały projekcje video w tle przedstawiające sceny z codziennego życia niebezpiecznego miasta.

Jeden z najzdolniejszych hip-hopowców ostatnich lat, jednocześnie cieszący się wielką popularnością, zszedł z krakowskiej sceny chwilę przed 23. Pozostawił po sobie wrażenie człowieka skupionego na swojej twórczości, który wciąż stara się czerpać przyjemność z muzyki granej na żywo. Zelektryzowany tłum fanów, szczelnie wypełniających namiot, jeszcze przez jakiś czas oczekiwał, że może muzyk wróci zagrać kolejne bisy. Nadzieja jednak prysła gdy na scenie zapaliły się światła i weszła obsługa techniczna.

Live Festival wrócił do Krakowa po niepokojącej przerwie z głośnym przytupem. I tak jak dwa lata temu pozostawił świetne wrażenie hip-hopowy Wu-Tang Clan, tak teraz wszyscy fani będą mogli do następnej edycji wspominać solidny występ Kendricka Lamara.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama