Na konferencji prasowej dokumentalista wyznał, ze tematem zafrapowany był od kilku lat. Wpływ na jego fascynację miała historia opętania młodej Niemki z Klingenbergu, która wydarzyła się na początku lat 70. ubiegłego wieku. Ta historia wielokrotnie inspirowała filmowców. Na jej motywach powstała film fabularny „Egzorcyzmy Emily Rose” w reżyserii Scotta Derricksona oraz „Requiem” Hansa-Christiana Schmida , a także arcyciekawy dokument „Egzorcyzmy Anneliese Michel” zrealizowany przez Macieja Bodasińskiego i Leszka Dokowicza.
Polski dokument był pierwszym rekonstruującym wiernie wydarzenia sprzed lat. Po 33 latach, jakie upłynęły od tamtych zdarzeń, filmowcy dotarli z kamerą do księdza Ernsta Alta, kapłana i egzorcysty, który próbował pomóc cierpiącej dziewczynie, a także do 51 taśm ze stoma godzinami nagrań z egzorcyzmów, na których zarejestrowano m.in. Anneliese mówiącą sześcioma różnymi głosami męskimi. Film był wstrząsający i stawiał wiele pytań.
W 1998 roku Jan Paweł II odnowił średniowieczny rytuał egzorcyzmów. Wypędzanie demonów wspierał Benedykt XVI, a następnie papież Franciszek, który publicznie modlił się nad opętanym na Placu św. Piotra.
Zrealizowany przez Konrada Szołajskiego dokument jest opowieścią o trzech młodych, czy nawet bardzo młodych kobietach mających problemy ze swoim życiem. Problemy te to – w przypadku jednej z nich – homoseksualna skłonność do siostry, drugiej – napady lęku, kłopoty z koncentracją i agresją, trzeciej zaś – wiara na przemian z niewiarą. Otoczenie – rada w radę – zdiagnozowało ich problemy jako zniewolenie bądź wręcz opętanie przez złe moce I przedsięwzięło kroki, by pomóc nieszczęsnym, korzystając z psychologów, egzorcyzmów oraz modlitw wspierających.
Konrad Szołajski obserwował ich życie przez długi czas, lecz kłopot w tym, że obserwowane osoby zostały mylnie wytypowane jako ofiary udręczeń. W filmie pojawiają się przewodnicy duchowi, księża, lekarze. Dziwić musi jednak fakt, że choć opowiadają, iż znają historie opętań, co więcej – mieli z nimi do czynienia, nie wyprowadzają z błędu filmowca, że nietrafnie wytypował bohaterki.