W poniedziałek w nocy czasu polskiego Andrzej Duda spotka się na marginesie dorocznego Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku z Donaldem Trumpem. Obaj prezydenci mają podpisać deklarację o pogłębieniu współpracy wojskowej, którą planowano ogłosić podczas niedoszłej wizyty amerykańskiego przywódcy 1 września w Warszawie. Zostaną w niej w szczególności zapisane miejsca stacjonowania oddziałów Stanów, w tym Nowa Dęba w województwie podkarpackim, gdzie w zastępstwie Żagania trafi ciężka brygada USA. Trump z pewnością po raz kolejny nawiąże też do zniesienia wiz dla Polaków od przyszłego roku. Całość zostanie przedstawiona jako sukces w Warszawie.
Marzenie Muellera
Ale tym razem amerykański prezydent większe znaczenie będzie przywiązywał do innego spotkania w Nowym Jorkiem: z Wołodymyrem Zełenskim. Kampania o reelekcję już od paru miesięcy rozwija się dla Trumpa źle. Jednak teraz przeciek amerykańskich służb bezpieczeństwa o tym, że prezydent USA starał się w rozmowie telefonicznej z 25 lipca przekonać przywódcę Ukrainy do wytropienia rzekomych powiązań korupcyjnych syna Joe Bidena, Huntera, może ostatecznie pogrzebać szanse miliardera na drugi mandat w Białym Domu.
Zdaniem „New York Timesa" w trakcie kilkunastominutowej wymiany zdań Amerykanin ośmiokrotnie namawiał Zełenskiego do zaangażowania się w kampanię wyborczą w Stanach w zamian za bliżej nieokreśloną „nagrodę". Jednocześnie wstrzymał wypłatę 250 mln USD na wsparcie ukraińskich sił zbrojnych. I wysłał do Kijowa swojego osobistego doradcę Rudy'ego Giulianiego, aby zmobilizował Ukraińców do znalezienia haków na Bidena Juniora, który w 2014 r. razem z Aleksandrem Kwaśniewskim wszedł do rady nadzorczej holdingu energetycznego Burisma (nie wykryto do tej pory żadnych związanych z tym nieprawidłowości).
– Oczywiście, że ich do tego przekonywałem – przyznał Giuliani, który najwyraźniej dał się podejść przez gwiazdę CNN George'a Stephanopoulosa.
Joe Biden uważa, że to jest przełom w kampanii.