Co do tego, że Donald Tusk dobrze robi, nie jadąc na igrzyska w Pekinie, panuje wśród polskich polityków zgoda. – Walka o wolność, prawa człowieka jest bardzo ważna dla Polski i dobrze, że premier o tym pamięta – mówi Paweł Kowal z PiS.
Najwięcej zwolenników mają protesty podczas zawodów. Zaledwie 8 proc. badanych chce, by sportowcy zbojkotowali igrzyska. Sondaż telefoniczny GfK Polonia przeprowadzony wczoraj wśród 500 osób.
Jednak Marek Borowski z LiD zauważa: – Trochę źle się stało, że premier podjął taką decyzję sam, bez uzgodnienia z naszymi europejskimi partnerami.
Ale dodaje, że jeśli Chiny nadal będą postępować tak, jak ostatnio w Tybecie, to żaden polski polityk na igrzyska nie może pojechać.
Dużo większe trudności sprawia odpowiedź na pytanie, jak w tej sytuacji mają się zachować polscy sportowcy. Jak wynika z sondażu „Rz”, 60 proc. Polaków uważa, że nasi reprezentanci powinni zamanifestować solidarność z Tybetańczykami. Odmiennego zdania jest 31 proc. Jednak prawie połowa pytanych nie potrafi powiedzieć, jak powinni to zrobić. – Ja bym nie oczekiwał, że sportowcy wezmą na siebie ciężar przypominania światu o łamaniu praw człowieka w Chinach. To jest zadanie dla polityków i działaczy sportowych – uważa poseł PO Andrzej Czuma, były działacz antykomunistycznej opozycji.