Nagłe pogorszenie stanu zdrowia Mola, które doprowadziło do zwolnienia go z aresztu, mogło być spowodowane tym, że w więziennym szpitalu nie chciał się leczyć – ujawniliśmy w piątek na stronie internetowej „Rz”. – Oskarżony odmówił przyjmowania leków, powodu nie podał. Musieliśmy tę decyzję uszanować – potwierdza „Rz” Luiza Sałapa, rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
Z naszych informacji wynika, że Mol nie chciał brać leków antyretrowirusowych, które powstrzymują rozwój choroby i niszczą wirusa HIV. Taką kurację zaproponowali mu opiekujący się nim więzienni lekarze w szpitalu Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Ale nie przekonali go.
Miesiąc później, czyli pod koniec września, stan Mola dramatycznie się pogorszył. Lekarze z więzienia zaalarmowali sąd, a ten uchylił areszt i zdecydował o umieszczeniu Mola w szpitalu zakaźnym na warszawskiej Woli. Kameruńczyk jest w nim do dziś.
– Trudno ocenić, czy odmowa leczenia to świadoma próba uniknięcia kary, czy np. reakcja emocjonalna. Z pewnością Mol zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli będzie chory, to będzie leczony na wolności – mówi psycholog dr Katarzyna Korpolewska.
Według prokuratury Mol świadomie zaraził śmiertelnym wirusem 11 kobiet, a jedną naraził na chorobę AIDS. Inny zarzut dotyczy posiadania bez zezwolenia białej broni. Ale Mol nieprędko za to odpowie. Jego proces jest na wstępnym etapie i – jak dowiedziała się „Rz”– zostanie niebawem zawieszony.