Sąd apelacyjny podtrzymał wczoraj wyrok pierwszej instancji. Jest on prawomocny, ale znany socjolog zapowiada walkę.
– To wyrok bulwersujący. Będę się odwoływał do Strasburga – powiedział „Rz” prof. Andrzej Zybertowicz. – Kiedyś był taki wielki językoznawca Stalin i on ustanawiał standardy. Sąd nieświadomie wszedł w buty Stalina. Arbitralna techniczna decyzja lingwistyczna sądu apelacyjnego wyznaczyła granice wolności słowa.
To szczególna sprawa o naruszenie dobrego imienia. Sama sędzia Wanda Lasocka, uzasadniając wyrok, powiedziała, że są możliwe dwa podejścia do spornej wypowiedzi. Dodała, że wybór, którego dokonały sądy, mieści się w granicach swobodnej oceny dowodów. Zaznaczyła też, że rozstrzyga spór na płaszczyźnie prawa, a nie by przyznać rację którejkolwiek ze stron w sporze politycznym czy publicystycznym.
Sporne słowa znany socjolog wypowiedział w „Rzeczpospolitej” w marcu tego roku w związku ze sprzeciwem części dziennikarzy wobec objęcia ich lustracją.
Sądy obu instancji przyjęły pogląd naczelnego „Gazety Wyborczej” i jego pełnomocnika mecenasa Piotra Rogowskiego, że owo zdanie to cytat (choć nie było w cudzysłowie) oraz że było informacją, a nie opinią – a zatem można sprawdzać jej prawdziwość. Uznały w końcu, że prof. Zybertowicz nie wykazał, aby Adam Michnik kiedykolwiek takie zdanie wypowiedział.