– Stan wojenny uchronił Polskę przed rozpadem państwa, ruiną gospodarki, walkami wewnętrznymi oraz interwencją Układu Warszawskiego – bronił się Kiszczak wczoraj przed Sądem Okręgowym w Warszawie na procesie autorów stanu wojennego.
– W ciągu ostatnich 17 lat cztery razy oskarżono mnie o zbrodnie – skarżył się.
Zdaniem Kiszczaka on i pozostali twórcy stanu wojennego nie powinni być sądzeni, bo w 1996 r. Sejm zrezygnował z postawienia ich przed Trybunałem Stanu. Przedstawiał też siebie jako głównego architekta Okrągłego Stołu i prekursora zmian w Polsce. – To my znaleźliśmy wspólny język z przedstawicielami opozycji – zaznaczył.
– Gen. Kiszczak wielokrotnie mówił, że przy Okrągłym Stole ustalono, iż nie będzie pociagnięty do odpowiedzialności. Ciekaw jestem, kto się z nim umawiał i co mu obiecał – komentuje „Rz” historyk Antoni Dudek. – W dokumentach Okrągłego Stołu czego takiego nie ma.
83-letni dziś były szef MSW składał wyjaśnienia przez dwie godziny. Jego wersja wydarzeń jest podobna do prezentowanej wcześniej przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego: groziła nam interwencja sowiecka, do której nie doszło, bo „problem Polski rozwiązano rękami samych Polaków”. A Rada Państwa PRL miała prawo wprowadzić stan wojenny. – Jej dekretu o stanie wojennym nie kwestionują dziś sądy i prokuratury – twierdził Kiszczak.