- Zawsze uważałam Polskę za bardzo tolerancyjny kraj, dlatego zupełnie nie rozumiem dlaczego spotykają nas tutaj takie rzeczy - skarży się Halina Szahidewicz, przewodnicząca Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Białymstoku.
Gorycz, która przez nią przemawia to efekt wydarzeń z ostatnich tygodni. Od października w budowanym właśnie Centrum Kultury Muzułmańskiej przy ul. Pomorskiej w Białymstoku aż cztery razy wybuchały pożary. Ostatni we wtorek w nocy. Całkowicie spłonęła stojąca nieopodal budynku drewniana szopa z narzędziami, która służyła także robotnikom jako przebieralnia. - Z uwagi na doszczętne spalenie, trudno było nam ustalić przyczynę pożaru - mówi Marcin Janowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
O przyczynach trzech wcześniejszych pożarach wiadomo więcej. - To prawdopodobnie podpalenia - przyznaje Janowski.
Zaczęło się 16 października. Ogień wybuchł w zamkniętym magazynie, w którym przechowywane było kilkadziesiąt paczek z książkami o charakterze religijnym. Wyważone drzwi świadczą o tym, że pożar w budynku nie pojawił się przypadkowo. - W pogorzelisku znaleźliśmy fragmenty Koranu. Ktoś użył go do podpałki lub dorzucał do palącego się ogniska - mówi Halina Szahidewicz.
Białostockie Centrum Kultury Muzułmańskiej paliło się także dzień po dniu 25 i 26 listopada. - Były to niewielkie pożary. Spaliła się część pokrycia dachowego, ale dzięki temu, że ogień był widoczny z daleka strażacy szybko zjawili się na miejscu - relacjonuje Marcin Janowski, rzecznik podlaskich strażaków. Według niego to również były podpalenia.