– Byłem nieformalnym przełożonym szefów gabinetów politycznych – to najciekawsze zdanie, jakie wypowiedział Sławomir Nowak podczas zeznań przed komisją hazardową.
Poza tym były szef gabinetu politycznego Donalda Tuska, a dziś wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PO, nie powiedział posłom nic rewelacyjnego. Często zasłaniał się niepamięcią lub niewiedzą.
Nowak był odpytywany z wydarzeń z sierpnia 2009 r., kiedy Mariusz Kamiński poinformował Tuska o aferze hazardowej i kiedy mogło dojść do przecieku z akcji CBA. Zapewniał, że o aferze dowiedział się dopiero 1 października 2009 r. z publikacji „Rz”. – Nie mam wątpliwości, że był przeciek. Ale jedyny przeciek to przeciek do „Rz” – mówił.
Zapewnił, że nie znał tematu rozmowy Tuska z Kamińskim 14 sierpnia 2009 r., choć od razu po tym spotkaniu wszedł do gabinetu szefa rządu i minął się z szefem CBA. – To przeżycie spotkać się z legendą PiS, ale nie mam zwyczaju wypytywać przełożonych o ich rozmowy – mówił.
Niewiele posłowie dowiedzieli się też o spotkaniu, które w sprawie ustawy hazardowej odbyło się rok wcześniej. Wówczas Nowak na polecenie Tuska zażądał od wiceministra skarbu Jacka Kapicy relacji na temat prac nad ustawą hazardową. Według wczorajszego zeznania konkluzją spotkania było to, że nie zauważono wtedy niebezpieczeństwa dla ustawy w zapisach o tzw. dopłatach. Posłowie opozycji zauważyli, że jest tu rozbieżność z tym, co zeznał minister z Kancelarii Premiera Michał Boni. – On mówił, że było zagrożenie – przypomniał Zbigniew Wassermann z PiS. – Ja tego tak nie zrozumiałem – odpowiadał Nowak.