Sąd: wydać Brodskiego

Domniemany agent Mossadu może zostać poddany ekstradycji do Niemiec

Publikacja: 08.07.2010 04:58

Uri Brodski został wprowadzony na salę Sądu Okręgowego w Warszawie przez sześciu uzbrojonych i zamaskowanych policjantów. Mężczyzna, skuty kajdankami, narzucił na głowę kurtkę, aby nikt nie mógł dostrzec jego twarzy. Podczas ogłaszania wyroku, na które wpuszczono dziennikarzy, miał na głowie kaptur.

[srodtytul]Sąd stawia warunek[/srodtytul]

Sąd uznał, że Brodski – domniemany agent Mossadu ścigany na wniosek Berlina europejskim nakazem aresztowania (ENA) – może zostać wydany Niemcom. Jednak Brodski nie będzie mógł być sądzony za szpiegostwo, a jedynie za „przestępstwo pospolite”: sfałszowanie dokumentów. Niemiecki wniosek został więc uwzględniony tylko częściowo.

Sędzia Tomasz Całkiewicz uznał, że nie można wydać ENA za „przestępstwo popełnione z przyczyn politycznych i bez użycia przemocy”. Podkreślił też, że nie została spełniona zasada wzajemności, która jest warunkiem wydania kogoś obcemu krajowi. Zgodnie z polskim prawem szpiegowanie na rzecz obcego wywiadu na terenie Niemiec nie jest przestępstwem, tak jak w Niemczech przestępstwem nie jest szpiegowanie w Polsce.

Wyrok nie oznacza, że Brodski zostanie natychmiast wydany Niemcom. Ma trzy dni na odwołanie. Najpierw uzasadnienie decyzji musi mu jednak zostać dostarczone na piśmie po hebrajsku. – Gdy będziemy mieli uzasadnienie, zastanowimy się, czy składać zażalenie – powiedział „Rz” adwokat Krzysztof Stępiński.

Sąd przedłużył areszt Brodskiego do 11 września, ale niewykluczone, że Izraelczyk zrezygnuje z prawa do zażalenia i podda się ekstradycji. Wygląda bowiem na to, że obecne rozwiązanie odpowiada wszystkim stronom sporu.

– Jego przełożeni muszą być zadowoleni. Izrael obawiał się wielkiego procesu o szpiegostwo, i to temu próbował przeciwdziałać. Proces o drobne przestępstwo to coś zupełnie innego. Polska znakomicie wybrnęła z impasu – ocenia Yossi Melman, znany izraelski dziennikarz i pisarz, znawca działań Mossadu.

Uri Brodski został zatrzymany 4 czerwca na Lotnisku im. Chopina na Okęciu, gdzie próbował przesiąść się z samolotu z Wiednia do samolotu do Tel Awiwu. Podczas kontroli paszportowej okazało się, że jest poszukiwany przez Niemców. Tamtejsze służby specjalne uważają, że to agent Mossadu, który pomógł w zorganizowaniu zamachu na działacza Hamasu Mahmuda al Mabouha w luksusowym hotelu w Dubaju.

Brodski to nie jest jego prawdziwe nazwisko, używał kilku tożsamości – miał wyłudzić w Kolonii niemiecki paszport dla jednego z zabójców Palestyńczyka. Mężczyzna dostał się później na teren emiratu, używając właśnie tego dokumentu. Brodski, pomagając mu w wyrobieniu paszportu, dostarczył fałszywe dokumenty, według których rodzice zabójcy mieli być niemieckimi Żydami ocalałymi z Holokaustu.

[srodtytul]Dyplomaci odetchnęli[/srodtytul]

Gdy Brodski został zatrzymany na Okęciu, Polska znalazła się między młotem a kowadłem. Z jednej strony Niemcy domagały się jego wydania, z drugiej Izrael nieformalnymi kanałami wywierał presję, by go wypuścić i „odesłać do domu”.

– Ten wyrok to dla nas wielka ulga. Pozwoli nam wyjść obronną ręką z tej sytuacji i szybko pozbyć się Brodskiego. Groziło nam bowiem, że będziemy mieli z nim podobne kłopoty jak Szwajcaria z Polańskim – mówi „Rz” chcący zachować anonimowość polski dyplomata.

Podkreśla, że izraelskie służby popełniły błąd, przysyłając Brodskiego do Polski z „trefnym paszportem”.

– Trudno, żebyśmy ten błąd za nich naprawiali. Oczywiście najlepiej było go „nie zauważyć” i przepuścić, ale stało się inaczej. Ten człowiek wpadł i nie było wyboru: musieliśmy zastosować się do ENA. Dobrze, że sądowi udało się całą sprawę złagodzić – uważa.

Także stronie niemieckiej, która znalazła się pod równie silną presją Izraela co Polska, nie zależy na eskalacji konfliktu.

Rzecznik niemieckiej prokuratury powiedział, że nie będzie komentował sprawy, dopóki nie otrzyma na piśmie decyzji Warszawy. Już wcześniej jednak Niemcy sygnalizowały, że w przypadku ekstradycji agenta nic poważnego mu nie grozi. Oskarżony zostanie najwyżej o „drobne przestępstwo”. Wyrok polskiego sądu powinien więc Berlin usatysfakcjonować.

Uri Brodski został wprowadzony na salę Sądu Okręgowego w Warszawie przez sześciu uzbrojonych i zamaskowanych policjantów. Mężczyzna, skuty kajdankami, narzucił na głowę kurtkę, aby nikt nie mógł dostrzec jego twarzy. Podczas ogłaszania wyroku, na które wpuszczono dziennikarzy, miał na głowie kaptur.

[srodtytul]Sąd stawia warunek[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo