Jak po pobycie w Treblince, Sobiborze czy Majdanku można negować Holokaust? To byłby absurd! – powiedział "Rz" David Irving. – Ludzi, którzy mnie o to oskarżają, nie interesują fakty. Oni lepiej wiedzą, co mam do powiedzenia, niż ja sam. Zamiast powtarzać głupie oskarżenia, powinni przeczytać moje książki lub przyjść na mój wykład.
Kontrowersyjny brytyjski historyk przyjechał do Polski wraz z grupą turystów, których – za 2,6 tys. funtów od głowy – oprowadza po miejscach związanych z Trzecią Rzeszą. Podczas telefonicznej rozmowy z "Rz" był w drodze do Wilczego Szańca, byłej kwatery Adolfa Hitlera w pobliżu Kętrzyna.
Największe obawy budzi zapowiedź Irvinga, że zawiezie swoją grupę do Auschwitz. Historyk twierdzi bowiem, że skala mordów dokonanych w tym obozie została "rozdmuchana". – Rzeczywiście, w Auschwitz gazowano ludzi. Działo się to jednak na ograniczoną skalę, w tzw. czerwonym i białym domkach. Komora gazowa, którą można dziś zobaczyć w muzeum Auschwitz, jest fałszywa – powiedział "Rz" historyk.
Podobne tezy oburzają polskich ekspertów. – Irving jak każdy kłamca przyparty do muru wije się i mataczy. Rzeczywiście ludzi gazowano najpierw w tych dwóch obiektach, ale potem uruchomiono wielkie krematoria II, III, IV i V. Krematorium I zostało zaś po wojnie zrekonstruowane, ale dlatego, że zostało zniszczone przez Niemców – powiedział "Rz" Piotr Cywiński, dyrektor muzeum Auschwitz.
Podkreśla, że choć nie może zabronić Irvingowi wizyty w placówce, postara się mu ją jak najbardziej utrudnić.