Na ulotkach Krzysztofa Puszczewicza, członka Rady Krajowej PO, można znaleźć peany na jego cześć sygnowane podpisami Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska i Krzysztofa Kwiatkowskiego, który twierdzi że kandydat „świetnie czuje prawo”.
Tymczasem Kancelaria Prezydenta, jak i rzecznik ministra sprawiedliwości informują, że nie było zgody ani na wykorzystanie wizerunków, ani na przypisywanie im tych sformułowań.
- Prezydent nie udziela poparcia żadnemu konkretnemu kandydatowi do samorządu – mówi „Rz” Joanna Trzaska-Wieczorek z Biura Prasowego kancelarii. — Tego typu praktyki są realizowane bez wiedzy, a tym bardziej zgody prezydenta i jego kancelarii. Chęć wspólnego fotografowania się zawsze traktujemy jako przejaw sympatii, ale w sprawie sposobu jej wykorzystania oraz wykorzystania podpisu została już podjęta interwencja w sztabie.
- Sprawę cytatu i podpisu będziemy wyjaśniać, bo nie udzielając poparcia, minister nie mógł wypowiedzieć takich słów — zapewnia Joanna Dębek, rzeczniczka ministra Kwiatkowskiego. - Minister podpisał mi takie pismo, mam je gdzieś w domu — utrzymuje Puszczewicz, który tłumaczy „Rz”, że konwencje PO wykorzystywał do przygotowania materiałów wyborczych. — Bronisław Komorowski w rozmowie nie dał mi do zrozumienia, że nie mogę wykorzystać zdjęcia i wypowiedzi w kampanii. Z premierem też zamieniłem kilka słów, zrozumiałem, że mam poparcie.
Dla wysokiej rangi urzędnika wojewódzkiego były to wystarczające podstawy do umieszczenia cytatów i zeskanowanych podpisów najważniejszych osób w Polsce. Puszczewicz zapewnia, że przeprosi zainteresowanych i mieszkańców na swej stronie internetowej i w lokalnym tygodniku. Może on również 18 listopada otrzymać sądowy nakaz, bo jeden z kandydatów na radnych z SLD wniósł sprawę w trybie wyborczym.