Rekordowe straty finansowe, najniższe w historii wpływy z abonamentu, spadek przychodów reklamowych, malejąca liczba programów misyjnych, przepychanki polityczno-personalne, brak chęci i pomysłu na poprawę sytuacji TVP. Telewizja publiczna nie była dotąd w równie kiepskiej kondycji.
Najgorzej wyglądają jej finanse – strata za 2011 rok przekroczyła 90 mln zł, a prognozy zarządu na 2012 r. mówią o 60 mln. Jednak, jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", straty mogą być większe i sięgnąć ponad 200 mln. A to może grozić utratą płynności. Prezes TVP Juliusz Braun uspokaja, że po pierwszych dwóch miesiącach tego roku telewizja odnotowała kilkumilionowy zysk. Jednocześnie na wczorajszym nadzwyczajnym posiedzeniu rady nadzorczej zarząd mówił o konieczności ostrych cięć.
Kondycja telewizji jest coraz gorsza nie tylko ze względu na fatalne zarządzanie czy przerosty zatrudnienia. Maleją również wpływy z abonamentu i reklam. W ub.r. te pierwsze były najniższe w historii i wyniosły 205,4 mln zł. Obie główne anteny – TVP 1 i TVP 2 – w ponad 90 proc. są dziś finansowane ze środków komercyjnych. Ale także one systematycznie spadają. W 2011 r. przychody z reklam i sponsoringu wyniosły 1,16 mld zł – o 6 proc. mniej niż rok wcześniej.
16 mln zł o tyle spadły w ubiegłym roku wpływy z abonamentu telewizyjnego
TVP szkodzi fakt, że od lat zarządzają nią ludzie z politycznego nadania. Obecny eklektyczny zarząd złożony z PO, PSL i lewicy, których przedstawiciele stworzyli w TVP własne udzielne księstwa, się nie sprawdza. I nic nie wskazuje na to, by miało być lepiej. Chyba że rządzący zrealizują obietnice „uzdrowienia" i „odpolitycznienia" mediów publicznych, przygotowując ustawę, która zapewni im stabilne finansowanie i odda zarządzanie w ręce fachowców. Na razie jednak nad takimi przepisami nikt nie pracuje, nikt nawet o nich nie słyszał.