W tym tygodniu Sejm uchwali ustawę emerytalną. Zmiany są przesądzone, a prace w komisji przebiegają błyskawicznie. – Procedujemy nad trudną ustawą w tempie, jakbyśmy byli dotknięci klęską żywiołową i potrzebowali jak najszybciej ustawy, by się z tym uporać – ironizuje Józefa Hrynkiewicz z PiS, wiceprzewodnicząca komisji nadzwyczajnej. – Do tych projektów nie ma opinii prawnych i finansowych ani oceny skutków społecznych – wylicza.
PiS – jak mówi Hrynkiewicz – złożyło ponad 20 poprawek do emerytur mundurowych i kilkanaście do powszechnych. – Zależy nam przede wszystkim, żeby nie było przymusu pracy do 67. roku życia, tylko dobrowolność, oraz na włączeniu do emerytur mundurowych służb celnych i Straży Marszałkowskiej – twierdzi posłanka PiS. – Ale PO odrzuca wszystkie.
Anna Bańkowska z SLD też nie ma złudzeń co do przyszłości poprawek Sojuszu. W imieniu klubu złożyła ich ok. 30, m.in. propozycję, by podwyższenie wieku emerytalnego nie dotyczyło pracowników mających ponad 50 lat. Ale przewiduje, że zamienią się we wnioski mniejszości. – Drugie czytanie ma się odbyć w środę i komisja temu podporządkowała swoje działania – mówi "Rz".
W obliczu nieuchronnego końca debaty emerytalnej NSZZ "Solidarność" chce przeforsować swoje projekty ustaw: o zrównaniu kosztów wszystkich umów i o ograniczeniu możliwości zatrudniania na podstawie umów cywilnych przez agencje pracy tymczasowej – dziś ma je przekazać premierowi.
"S" chce, aby składki emerytalne płacili także zatrudnieni na umowę o dzieło, a składka dla samozatrudnionych była uzależniona od przychodów firmy. Domagają się także ograniczenia zatrudniania pracowników tymczasowych na podstawie umów cywilnoprawnych. Jeśli taki kontrakt będzie zawierany na dłużej niż pół roku, pracodawca będzie musiał uzyskać na to zgodę zakładowych związków zawodowych.
Według ekonomistów propozycje "S" nie są najlepsze. – Obawiam się, że uzależniając wysokość składki od przychodu, ryzykujemy, że firmy zaczną ukrywać swoje przychody, co byłoby katastrofalne dla finansów państwa – twierdzi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Pomysł nie podoba się też Piotrowi Kuczyńskiemu, głównemu ekonomiście firmy doradczej Xelion. – To propozycja bez sensu. Gdyby chcieli uzależnić je od zysku, to moglibyśmy o tym dyskutować – mówi.
Co do oskładkowania umów o dzieło zdania są podzielone. – Takie rozwiązanie doprowadziłoby do wzrostu bezrobocia. Umowa o dzieło to dla wielu szansa, aby wejść na rynek pracy – zauważa Wojciechowski.