Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko młodemu mężczyźnie, który w lutym tego roku podpalił siedem aut zaparkowanych na ul. Oleandrów, Nowowiejskiej i w okolicach pl. Zbawiciela.
– Gdy wybuchały baki samochodów, to wyglądało to jak eksplozje fajerwerków – mówili mieszkańcy. Pożar gasiło sześć jednostek straży pożarnej. Zdaniem ratowników uszkodzonych zostało dziesięć pojazdów a straty zostały oszacowane na kilkaset tysięcy złotych. Sprawca podpalał plastikowe osłony tablic rejestracyjnych, od nich ogień przenosił się na silnik i do wnętrza pojazdu. Jacka T. zatrzymali funkcjonariusze z wydziału zajmującego się zwalczaniem przestępczości wśród pseudokibiców - jest on bowiem kibicem Legii. Na komendę został przewieziony z domu. Początkowo sąd nie godził się na areszt dla Jacka T. zrobił to dopiero po odwołaniu prokuratury.
Mężczyzna oskarżony jest o podpalenie 10 aut: przy ulicy Oleandrów, Natolińskiej, Kadłubka i Nowowiejskiej, co spowodowało zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób. Ponadto Jacek T. odpowie za podpalenie drzwi do Prokuratury Apelacyjnej przy Krakowskim Przedmieściu. Do zdarzenia doszło w marcu ub. roku. – Mężczyzna nie przyznaje się do winy – mówi Krzysztof Ćwirta, zastępca prokuratora rejonowego na Śródmieściu. W trakcie śledztwa Jacek T. był na siedmiotygodniowej obserwacji psychiatrycznej z której wynika, że jest poczytalny.
To nie jedyna sprawa karna, jaka ciąży na Jacku T. Był on już zatrzymywany przez policję w kwietniu 2011 r. Jest oskarżony o podpalenie w Śródmieściu i Ursusie dziewięciu samochodów, gdzie wartość strat oszacowano na ok. 32 tys. zł. Jacek T. został wtedy zatrzymany, ponieważ został zauważony przez świadków. Widzieli, jak młody mężczyzna mający na sobie szalik Legii podpalał auta. Po zatrzymaniu okazało się, że nie został on wpuszczony na mecz swojego klubu, bo był pod wpływem alkoholu. Mecz oglądał w pubie gdzie pił tam alkohol, a wracając do domu, podpalił trzy auta w Śródmieściu a następnie pięć kolejnych w Ursusie. Akt oskarżenia w tej sprawie od grudnia ub. roku jest w sądzie a proces jeszcze się nie zaczął.
Jacek T. wciąż siedzi w areszcie. Grozi mu do 10 lat więzienia.