Informacje zagraniczne znikają od dawna z telewizji. Nie dlatego, że prezesi komercyjnych TV mają awersję do zagranicznych newsów - tę awersję mają widzowie. Każdy, kto widział wykresy oglądalności którejkolwiek ze stacji telewizyjnych wie, że informacje zagraniczne nie są po prostu oglądane. Chyba, że zdarzy się kolejny 11 września.
Dlatego nie winię kierownictwa prywatnej firmy, że nie chce sprzedawać produktu, którego niewielu chce kupić. Podobnie jak z oferty salonów samochodowych zniknęły małe fiaty, tak samo znika dziś z TV publicystyka międzynarodowa. Obserwuję to ze smutkiem od lat, bo pisanie o zagranicy kocham całym sercem. Z pisania o zagranicy trudno dziś jednak wyżyć dziennikarzom, a będzie jeszcze gorzej - czytelnicy omijają strony zagraniczne w gazetach, a widzowie przełączają kanały.
To, co kiedyś zarzucaliśmy Amerykanom - że nie patrzą poza horyzont własnej gminy - okazuje się być uniwersalną zasadą dla wszystkich wysoko rozwiniętych krajów, nie tylko Polski czy USA.
Publicystyka zagraniczna jest dziś misją. I jako misja powinna istnieć w TV publicznej. Przypominam więc, że to właśnie TV publiczna jako pierwsza skasowała kilka lat temu swój flagowy program publicystyki międzynarodowej - 7 DNI ŚWIAT.