Grozmani został skazany aż na pięcioletni zakaz sprawowania funkcji publicznej. Zazwyczaj sądy skazują kłamców lustracyjnych na 3 lata, a więc na najniższy wymiar kary. Jeśli wyrok stanie się prawomocny, radny straci mandat.
Katowicki Instytut Pamięci Narodowej oskarżył Grozmaniego, że jako TW Łukasz w latach 1985-89 podjął współpracę z II wydziałem Miejskiego Urzędu Spraw Publicznych (kontrwywiad) w Zabrzu. Choć nie zachowała się teczka personalna, IPN odnalazł inne dowody współpracy, a przesłuchany funkcjonariusz prowadzący TW Łukasza potwierdził że zwerbował Grozmaniego. - Okres rozpoczęcia współpracy z SB zbiegł się ze staraniami o uzyskanie w szybkim tempie paszportu. Podejrzewamy, że to mogło być powodem zawiązania współpracy - mówi prok. Andrzej Majcher, naczelnik biura lustracyjnego IPN w Katowicach.
Jak ustalili śledczy IPN, funkcjonariusz prowadzący chciał się później wycofać z zeznań, kontaktował się po przesłuchaniu w IPN z Tadeuszem Grozmanim i próbowali ustalać wspólną wersję zdarzeń. - Te okoliczności być może zaważyły na wysokim orzeczeniu - przyznaje.
IPN zamierza zwrócić się do sądu o odpisy zeznań funkcjonariusza SB – oficera prowadzącego Grozmaniego. - Złożymy do prokuratury powszechnej zawiadomienie o składaniu przez niego fałszywych zeznań w postępowaniu lustracyjnym przed sądem – zapowiada prok. Majcher. Zgodnie z art. 29.1 i 29.4 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944 -1990 oraz treści tych dokumentów dla funkcjonariuszy SB przewidziano podwyższoną odpowiedzialność karną: od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Grozmani złożył oświadczenie lustracyjne w styczniu 2008 r. i wpisał, że nie współpracował ze służbami PRL. Jak tłumaczył kilka miesięcy temu lokalnemu "Głosowi Zabrza", znał oficera SB, ale "nigdy nie współpracował z SB, ani niczego nie podpisywał" . – Znaliśmy się w młodości prywatnie, jeszcze z czasów, gdy mieszkałem w Zabrzu. Był dobrym znajomym mojego nieżyjącego brata. W latach 80-tych często bywał u nas z żoną i dziećmi. To były spotkania czysto towarzyskie, razem grillowaliśmy.... Po dłuższej przerwie odwiedził mnie jakieś trzy miesiące temu i przyznał się, że chcąc wykazać się przed ówczesnymi przełożonymi, założył mi wówczas bez mojej wiedzy teczkę. Przepraszał i twierdził, że takiej treści zeznania złożył w także w Instytucie Pamięci Narodowej - mówił lokalnemu tygodnikowi.