PO nie ma pomysłu na komisarza

Jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz przegra referendum, Platforma postawi zapewne na wcześniejsze wybory.

Publikacja: 11.10.2013 03:00

PO nie ma pomysłu na komisarza

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Choć oficjalnie w PO wszyscy twierdzą, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zostanie odwołana w niedzielnym referendum, działacze po cichu zastanawiają się, kto mógłby w razie jej porażki zostać komisarzem Warszawy.

Problem? Poważny

Wcześniej mówiło się o kandydaturze Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jednak pomysł upadł. Niepopularne decyzje, jak podwyżka cen biletów, zmniejszenie środków na komunikację miejską czy 19,50 zł za wywóz śmieci firmowała Rada Warszawy, gdzie większość mają właśnie radni PO. Posłanka Kidawa-Błońska była szefem partii w tym czasie, więc opozycja może ją winić za porażki miasta na równi z Gronkiewicz-Waltz. W kampanii wyborczej Platforma mogłaby przez to stracić kilka, a nawet kilkanaście procent głosów.

Zastanawiano się również nad wiceprezydentami. Jednak Jacek Wojciechowicz, nadzorujący inwestycje i komunikację, może być atakowany za przedłużającą się budowę metra i komunikacyjne cięcia, które były jedną z bezpośrednich przyczyn stołecznego referendum. Najlepszym kandydatem wydawałby się tu wiceprezydent Michał Olszewski, jednak jest on uważany za fachowca, a nie działacza partyjnego. Oddanie mu władzy prezydenta miasta mogłoby się równać utracie przez partię wpływu na Warszawę. Jarosław Dąbrowski nie ma na tyle silnej pozycji, by jego kandydatura mogła być rozważana poważnie, a Włodzimierz Paszyński został nominowany na stanowisko zastępcy prezydenta przez lewicę.

– Problem jest i to poważny – przyznaje jeden z wysoko postawionych działaczy partii. – Trzeba też pamiętać, że wiceprezydenci są obwiniani o obecny stan rzeczy nawet bardziej niż Gronkiewicz-Waltz.

Zastanawiano się też nad przesunięciem do stolicy któregoś z ministrów. Nie byłaby to degradacja, gdyż – jak zapewniają działacze Platformy – Warszawa jest bardziej prestiżowa niż niejeden resort. Proponowano m.in. kandydaturę ministra administracji Michała Boniego, który nadzoruje samorząd i zna jego specyfikę. Problem polega na tym, że minister nie jest zainteresowany prezydenturą, tylko europarlamentem, co oznacza, że za rok trzeba byłoby szukać kolejnego kandydata. A ten – startując z tego poziomu co opozycja – mógłby mieć problem z wygraniem wyborów.

Najlepszym kandydatem wydaje się tu... Gronkiewicz-Waltz, ale powołanie na tę funkcję odwołanego prezydenta mogłoby zniechęcić nawet zdeklarowanych sympatyków Platformy. Prawdopodobnie zostaną więc ogłoszone wybory. Kosztować będą ok. 4 mln zł, a zatem więcej niż referendum.

Trudno o jednego kandydata

Takich problemów nie ma opozycja. PiS już namaścił na kandydata na prezydenta prof. Piotra Glińskiego, Ruch Palikota – Andrzeja Rozenka, startować chce też szef Republikanów Przemysław Wipler. Z kolei inicjator referendum, Warszawska Wspólnota Samorządowa, chciałaby, by w wyborach opozycja wystawiła wspólnego kandydata.

– Podczas kampanii referendalnej zintegrowaliśmy się, warto byłoby teraz wspólnie wygrać wybory – mówi szef Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, burmistrz Ursynowa Piotr Guział. – Takim wspólnym kandydatem mógłby być Ryszard Kalisz, który ma doskonałe notowania i przygotowanie do takiej funkcji.

Jeśli jednak wspólnego kandydata nie będzie, WWS wystawi do walki o prezydencki fotel Guziała. Nie wiadomo, co w takiej sytuacji zrobi SLD. Jak wiadomo, ławka kadrowa tej partii jest krótka.

Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy