Szef klubu PO komentował w RMF FM wyniki partyjnego głosowania nad składem zarządu partii, w którym Ewa Kopacz zastąpiła Grzegorza Schetynę. Jak przyznał, jako przyjaciel Schetyny nie jest zadowolony z jego przebiegu i wyniku, lecz nadal będzie zaangażowany w działalność Platformy. Według Grupińskiego, Schetyna proponował mniej scentralizowany model przywództwa w partii.
- Grzegorz Schetyna przedstawił pewną nieco inną wizję pracy w partii jeśli chodzi o przywództwo, bardziej zespołową koncepcję. Pan przewodniczący, premier, chciał wyraźnie dać sygnał, że w tej chwili, cała odpowiedzialność za prowadzenie partii musi spocząć na jego barkach i sala to w sobotę potwierdziła głosowaniem - powiedział. Przyznał jednak, że nie wie do końca, dlaczego Schetyna nie znalazł się w zarządzie.
- Prawdę powiedziawszy ja nie do końca rozpoznaję tutaj główną przyczynę tej decyzji pana premiera - powiedział Grupiński i zasugerował, że racje mógł mieć publicysta "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński, według którego "wszystko co złe, to się pokazywało w mediach, podobno było przypisywane Grzegorzowi Schetynie przez otoczenie pana premiera".
Grupiński podkreślił też, że konieczne będzie dla premiera stworzenie zespołu, w którym będzie pracował nad strategią partii. Wyraził jednak wątpliwość, czy nowy skład zarządu będzie takim zespołem.
- Formalnie dzisiaj on istnieje. Pytanie, kto z tego zespołu będzie tym ścisłym sztabem działającym na co dzień - powiedział.