A jeśli Piskorski nie kłamie?

Kiedy przyglądamy się polskiej scenie politycznej mijającego ćwierćwiecza, łatwo możemy dojść do wniosku, że epoka wielkich sporów światopoglądowych i ideologicznych jest już za nami, a przynajmniej odchodzi w przeszłość.

Publikacja: 07.05.2014 02:13

A jeśli Piskorski nie kłamie?

Na politykę polską oddziałują głównie czynniki mające związek z bojami o dominację w określonym środowisku czy osobistymi animozjami.

Tak jest w przypadku Pawła Piskorskiego. Ten wieloletni bliski współpracownik Donalda Tuska został usunięty w roku 2006 z Platformy Obywatelskiej nie dlatego, że zaczął kontestować jej program, ale z powodu wyciągniętych przez „Dziennik" kontrowersji dotyczących oświadczenia majątkowego, które złożył za rok 2005. Piskorski to rozmówca Michała Majewskiego, który właśnie opublikował wywiad rzekę z nim „Między nami liberałami".

O książce tej zrobiło się głośno przede wszystkim ze względu na zapowiadającą ją informację podaną przez „Wprost". Otóż Piskorski powiedział Majewskiemu – a tygodnik rozdmuchał to do rozmiarów sensacji – że Kongres Liberalno-Demokratyczny, czyli pierwsza partia premiera Tuska, był na początku lat 90. finansowany przez CDU.

Znamienne, że w książce nie padają w tej sprawie żadne szczegóły. Ot, wystarczy krótki komunikat zawierający czytelną aluzję: Tuskowi zawsze pomagali Niemcy (i musi się to skojarzyć z kwestią „dziadka z Wehrmachtu", która w roku 2005 pogrążyła lidera PO w wyścigu o prezydenturę Polski). Skądinąd szef rządu ani żaden inny z dawnych prominentnych polityków KLD nie odparł tego zarzutu w przekonujący sposób. Na razie nikt Piskorskiemu procesu nie wytoczył.

Nie da się ukryć, że książka stanowi katalog krzywd, które rzekomo zostały wyrządzone byłemu politykowi Platformy, a dziś kandydatowi Europy Plus Twojego Ruchu w eurowyborach. Można na pierwszy rzut oka odnieść wrażenie, że to właściwie apologia pro domo sua na użytek kampanii wyborczej, a nie obiektywne źródło wiarygodnej wiedzy.

Przyjmijmy jednak, że Piskorski nie kłamie. W takim razie warto się zastanowić nad metodami politycznymi, które wyłaniają się z jego opowieści o narodzinach i rozwoju środowiska rządzącego dziś Polską.

Weźmy chociażby sprawę przejęcia „Życia Warszawy" – w ramach dzielenia majątku RSW – przez środowisko Kongresu. Tusk – jak twierdzi Piskorski – nie chciał oddać tej gazety zaangażowanym w to przedsięwzięcie stołecznym działaczom KLD, Andrzejowi Arendarskiemu i Andrzejowi Machalskiemu, gdyż bał się, iż kierując tak mocnym wtedy tytułem prasowym, stworzą oni wewnątrzpartyjną opozycję wobec gdańskiego szefostwa (dlatego optował za oddaniem gazety lojalnemu – w jego mniemaniu – Tomaszowi Wołkowi).

Piskorski zwraca w tym kontekście uwagę na „antywarszawskość" Tuska, jego – „chłopaka z sopockiego podwórka" – nieufny stosunek do solidarnościowego etosowego establishmentu, któremu zarzucał tkwienie w okowach jakiejś formy socjalizmu. W ludziach symbolicznie reprezentowanych przez Adama Michnika widział przedstawicieli bananowej młodzieży z czasów komunistycznych, którzy z powodu swoich rodzinnych rodowodów nie brzydzili się podawać ręki Czesławowi Kiszczakowi. Ten antysalonowy afekt da później o sobie znać, kiedy Tusk na przełomie lat 2000 i 2001 z zimną krwią wykończy dowodzoną przez Bronisława Geremka Unię Wolności.

Ale w okresie raczkowania polskiego kapitalizmu radykalny antykomunizm gdańskich liberałów – jak podkreśla Piskorski – zaczyna słabnąć, gdyż towarzyszy mu ich akceptacja dla systemu nomenklaturowego, czyli uwłaszczania się  ludzi dawnego reżimu na majątku Skarbu Państwa.

Funkcjonowanie tego systemu firmowali w latach 1990 –1991 premier Jan Krzysztof Bielecki i minister przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski. Piskorski stwierdza, że dochodziło przy tej okazji do licznych nieprawidłowości, ale zarazem dodaje, że traktowano to jako cenę niezbędnych przemian. W tym miejscu warto przytoczyć następujący cytat: „Powszechne było przekonanie, że w zarabianiu pieniędzy nie ma nic złego. Chcesz być posłem i biznesmenem? Znakomicie".

We wspomnieniach Piskorskiego pojawia się rzecz jasna postać Wiktora Kubiaka, tajemniczego biznesmena, który w roku 1968 wyemigrował do Szwecji, by w drugiej połowie lat 80. zacząć robić interesy w PRL. Piskorski przyznaje, że mógł on być współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych, ale ma co do tego wątpliwości. Nie ma natomiast wątpliwości co do zaplecza finansowego, które dla Kongresu tworzył Kubiak („dostarczał stosy banknotów w jakichś poszarpanych reklamówkach"). Biznesmen jednocześnie doradzał Lewandowskiemu przy sprzedaży Thompsonowi Polkoloru Piaseczno.

Z dzisiejszej perspektywy tamta rzeczywistość jawi się jako prehistoria. A jednak doświadczenie KLD ukształtowało polityków, którzy w kolejnej dekadzie utworzyli PO. To doświadczenie – zdaniem Piskorskiego – bywa dla nich pewnym obciążeniem, bo przecież epitet „aferałowie" ciągnie się za nimi do chwili obecnej. Rozmówca Majewskiego uważa, że niesłusznie. Czy ma on jednak rację, skoro bez żenady opowiada chociażby o ustawianiu wewnętrznych partyjnych prawyborów w Platformie?

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo