Pacjent trafił do III Szpitala Miejskiego im. Jonschera w Łodzi ponad tydzień temu. Miał ostre bóle brzucha. Rodzina podawała mu środki przeciwbólowe, ale ból nie ustępował.
Po południu lekarze zdecydowali się na operację mężczyzny. Jego żona twierdzi, że zrobiono tak, mimo braku pełnej diagnostyki. Nie przeprowadzono ani badań USG, ani CT, bo personel, który mógł takie badanie przeprowadzić miał wolne
Lekarze ze szpitala miejskiego podejrzewali, że pacjent cierpi na ostre zapalenie otrzewnej. Jednak podczas zabiegu chirurdzy uznali, że nie mogą dokończyć operacji, bo pacjent ma najprawdopodobniej tętniaka aorty brzusznej.
Zabieg przerwano, a chorego przewieziono do szpitala MSWiA, gdzie znajduje się specjalistyczny odział chirurgii naczyniowej. Niestety, pacjenta nie udało się uratować. Zmarł w nocy podczas operacji.
Żona mężczyzny zawiadomiła prokuraturę. -Wszczęte zostało dochodzenie. Wstępne wyniki sądowo-lekarskiej sekcji zwłok wskazują, że przyczyną śmierci mężczyzny był najprawdopodobniej wstrząs krwotoczny, będący konsekwencją pęknięcia aorty brzusznej – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.