W Warszawie gapowicz odgryzł ucho kontrolerowi, w Krakowie inny omal nie zaraził kanara HIV, w Kielcach kobieta sprawdzająca bilety ma złamany nos, bo pasażer uderzył głową. – Nie ma co ukrywać, to zawód podwyższonego ryzyka – mówią przedstawiciele jednej ze spółek komunikacyjnych.
Do pięciu lat więzienia grozi 34-letniemu Michałowi K. z Warszawy za napaść na kanara. Mężczyzna jechał nocnym autobusem bez biletu. Między nim a kontrolerami doszło do szarpaniny. Na przystanku K. odgryzł jednemu z kontrolerów część małżowiny usznej. Był pijany. Miał 1,8 promila.
– Agresywnych zachowań ze strony gapowiczów jest coraz więcej – twierdzi Igor Krajnow, rzecznik ZTM w Warszawie. W całym 2013 r. nietykalność kontrolerów pasażerowie naruszyli dziewięciokrotnie, a w ciągu czterech miesięcy tego roku już 16 razy. – Tylko w kwietniu jeden gapowicz uderzył kontrolera w twarz, inny zaatakował naszego pracownika pięścią, a kolejny złamał kanarowi trzy palce lewej ręki – wylicza Krajnow.
Pokąsanie kanara przez gapowicza – nosiciela HIV – zanotowało też ponad dwa lata temu krakowskie MPK. – Nasz pracownik przeszedł wiele badań, na szczęście okazało się, że jest zdrowy – opowiada Marek Gancarczyk z MPK w Krakowie. Wspomina też inny przypadek.
Innym razem ktoś uderzył kontrolera nożem w szyję.