Tylu zaskakujących wyborczych wyników co tym razem nie było od dekady, czyli odkąd rozpoczęła się dominacja PO i PiS w polskiej polityce.
– Przyjdzie dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt – pocieszał swoich zwolenników Jarosław Kaczyński na wieczorze wyborczym przed czterema laty. Lider PiS nawiązywał do sytuacji węgierskiego premiera Viktora Orbána, który rządził, przegrał wybory dwa razy z rzędu, a potem odniósł miażdżące zwycięstwo. Zbiorcze wyniki niedzielnego głosowania, które w poniedziałek późnym wieczorem ogłosiła Państwowa Komisja Wyborcza, potwierdzają, że ten scenariusz spełnia się w Polsce. PiS zyskał bowiem najprawdopodobniej samodzielną większość.