Przy dokonujących się zmianach „Polacy potrafią, chcą i muszą swoje problemy rozwiązać sami" - stwierdza kategorycznie już na samym wstępie autorka eseju o Polsce pt. „Niesforne dziecko". Do tego dorzuca, że „niemiecka arogancja" w spojrzeniu na Jarosława Kaczyńskiego jest „kiepskim wsparciem".
Emilia Smechowski umożliwia niemieckiemu czytelnikowi wgląd w pracę redakcji „Gazety Wyborczej", aby poinformować, że „Polska każdego dnia interesuje się tym, co dzieje się w Niemczech. Każdego dnia" - zaznacza. Wskazuje też na zainteresowanie zwykłych Polaków Niemcami i nauką języka niemieckiego. „Zazwyczaj Niemcy nie troszczą się o Polskę" - stwierdza. Kraj ten jest, w jej opinii, dla wielu Niemców, także niemieckich dziennikarzy, ciągle jeszcze „egzotyczny", jak przed 25 laty. Jeśli już czytali oni coś o Polsce, to raczej, że wszystko tam układa się dobrze. „A teraz nastąpiła wielka histeria" - od października, kiedy stery rządu przejęła partia PiS, zaznacza. Autorka eseju w berlińskim TAZ wylicza „straszliwe scenariusze" kreślone obecnie dla Polski w niemieckiej prasie: o orbanizacji, putynizacji, dyktaturze wojskowej, a nawet nacjonalistycznych tendencjach. Słowem „Apokalipsa", stwierdza dziennikarka i pyta: jak to się stało? Przecież Polska była prymusem wśród „nowych uczniów UE".
Niemcy jako wróg
Właśnie ta „europeizacja", którą Zachód tak pochwala, jest problemem, wyjaśnia autorka. Pisze ona o frustracji, która w tym samym czasie narastała wśród młodych i starszych pokoleń Polaków. Wtedy przypominali oni sobie, że „dawniej chociaż wszyscy byli tak samo biedni".
Emilia Smechowski wyjaśnia niemieckiemu czytelnikowi, że „ten chór sfrustrowanych" wcale nie chce powrotu do komunizmu. Chce tylko sprawiedliwego kraju, „socjalnego atrybutu". „Te znaki czasu rozpoznał PiS" prowadząc „sprytną kampanię wyborczą" - pisze autorka. Wyjaśnia ona, że rząd PiS nie reprezentuje wszystkich Polaków, lecz raczej co piątego obywatela. Samą partię dziennikarka opisuje w kilku linijkach: „ma absolutną większość i chce absolutnej większości", „traktuje Niemców jak wrogów, ośmiesza się teoriami spiskowymi i ministrami, którzy w rowerzystach i wegetarianach widzą zło tego świata, oczywiście poza uchodźcami".
Polska pod presją
Teraz, przeciwko temu rządowi, Komisja Europejska chce po raz pierwszy w historii UE zastosować tzw. mechanizm kontroli praworządności - pisze TAZ. Autorka przyjrzała się pytaniom skierowanym w związku z tym przez KE do polskiego rządu. Są one, w jej opinii, konkretne i dowodzą, „jak przemyślana jest ta procedura". Tylko ton wypowiedzi niemieckich polityków w Brukseli – komisarza Güntera Oettingera i przewodniczącego PE Martina Schulza - dziennikarka uważa za „odrobinę populistyczny". Polska, „dojrzewający kraj, nie chce być już prymusem. Ojczulek Oettinger i ojczulek Schulz kiwają głową ze zdziwienia: Co stało się z tym naszym grzecznym dzieckiem! Musimy zdecydowanie zareagować" - opisuje sarkastycznie reakcje polityków w Brukseli.