Obraz Jana Matejki „Jan Sobieski pod Wiedniem”, a właściwie jego centralna część z postacią króla na koniu, widnieje na znaczku pocztowym o wartości 13 zł. Poczta Polska wyemitowała go z okazji 340. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Został wydany w kilku wersjach, z których największe zainteresowanie budził folder zawierający m.in.: opis bitwy, kopię listu, który dzień po zwycięstwie Jan III Sobieski wysłał do królowej Marysieńki, oraz kopertę ostemplowaną w pierwszym dniu obiegu znaczka. Folder zawierał znaczek bez perforacji. Oznacza to, że gdyby ktoś chciał go nakleić, musiałby go wcześniej wyciąć nożyczkami.
Folder wyszedł w nakładzie tysiąca sztuk, a jego cena wynosiła 99 zł. Sprzedaż ruszyła w sklepie internetowym Poczty Polskiej 25 września o godz. 8 rano, a proces dystrybucji i późniejsze losy folderów wzbudziły ożywione dyskusje w środowisku filatelistów.
Zakup dla nielicznych
Powód? 25 września sprzedaż skończyła się, zanim na dobre się rozpoczęła. Według informacji Poczty nakład rozszedł się w 30 sekund. Sprzedane foldery szybko pojawiły się w popularnych serwisach aukcyjnych. We wtorek jeden z nich wylicytowano za 2,1 tys. zł. Nie jest to jednak żaden rekord. Na innych aukcjach foldery sprzedawane były w cenach przekraczających 3 tys., a nawet 5 tys. zł. Daje to zwrot z inwestycji na poziomie kilku tysięcy procent.
Sam wysoki wzrost cen nie jest niczym nietypowym na rynku przedmiotów kolekcjonerskich. Przykładem może być wyemitowana w 2011 r. przez NBP moneta „Szlak bursztynowy”. Jej cena emisyjna wynosiła 57 zł, a dziś jest do kupienia za 1,2 tys. zł, co daje zysk ponad 2 tys. proc. Z naszych rozmów z kolekcjonerami wynika jednak, że tego typu zwyżki trwają miesiącami. I nie przypominają sobie oni tak błyskawicznego rajdu cenowego, jak w przypadku „Odsieczy wiedeńskiej”.
Liczne wątpliwości
W tej sprawie rozmawialiśmy z trzema ekspertami zajmującymi się wyceną walorów filatelistycznych. Wszyscy zastrzegli anonimowość z uwagi na relacje z Pocztą Polską. Powiedzieli nam, że sprawa jest znana w środowisku, a na temat sprzedaży krążą spekulacje, np. dotyczące tego, czy na pewno cały wolumen tysiąca sztuk trafił do dystrybucji.