Reklama

Kajetan P. miał plan: celem była Afryka

Działał według planu, wtapiał się w tłum, i gdyby dalszej podróży nie udaremnili mu policjanci, Kajetan P. mógłby osiągnąć cel i uciec do północnej Afryki. Zaangażowani w pościg podali mediom garść informacji o akcji i poszukiwanym.

Aktualizacja: 23.02.2016 17:52 Publikacja: 23.02.2016 17:11

Kajetan P. miał plan: celem była Afryka

Foto: PAP/EPA

27-letni Kajetan P., podejrzany o zabójstwo młodej kobiety w Warszawie uciekł z kraju na początku lutego, tuż po zbrodni, i przez dwa tygodnie ukrywał się przemierzając Europę. Podążali za nim funkcjonariusze z grup pościgowych z Poznania, oraz z Centralnego Biura Śledczego Policji w Warszawie. Przejechali trzy tysiące kilometrów, zatrzymując P. na Malcie, skąd planował przedrzeć się do północnej Afryki.

Malta za mała

Sześciu funkcjonariuszy, którzy wytropili Kajetana P. nagrodził szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Otrzymali gratyfikacje finansowe, a koordynujący poszukiwania Piotr Mąka - wiceszef Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu - otrzymał także awans.

- To wielki sukces, to jest też dowód na to, że polska policja jest profesjonalną służbą. Możemy być dumni, że Panowie tak wzorowo wykonują swoje obowiązki – mówił minister Błaszczak, składając podziękowania.

Nagrodzeni policjanci ujawnili rąbka tajemnicy dotyczącej podejmowanych przez nich działań, oraz samego poszukiwanego.

Reklama
Reklama

Kajetan P. umówił się z 33-letnią nauczycielką języka włoskiego w jej mieszkaniu na lekcję, tam ją zabił, zwłoki rozczłonkował i taksówką zawiózł do swojego mieszkania w sąsiedniej dzielnicy. By zatrzeć ślady, lokal podpalił – to w skrócie przebieg zbrodni odkryty przez śledczych. Wkrótce potem P. zbiegł z kraju, a ucieczkę – jak wynika z relacji poszukujących go policjantów – szczegółowo zaplanował.

„Oszczędny, wtapiający się w tłum, działał według planu" – mówią o P. ścigający go funkcjonariusze. Ich zdaniem zachowanie 27-latka dowodzi, że ucieczkę przygotował i punkt po punkcie dążył do celu. Była nim Afryka Północna, a dokładnie Tunezja.

Rajd po Europie Kajetan P. rozpoczął od Poznania, gdzie pojechał tuż po zabójstwie. Stamtąd przez Niemcy i Włochy przedostał się na Sycylię, a następnie na Maltę, gdzie zatrzymał się w jednym z pensjonatów.

- Żegnając się w dniu zatrzymania z właścicielką pensjonatu w la Valletcie powiedział, że już nie wróci, bo Malta jest za mała i chce jechać dalej. Potem poszedł do biura podróży, chciał dostać się do Tunezji, ale poinformowano go, że bez paszportu nie jest to możliwe. Stąd wizyta P. w konsulacie tunezyjskim – opowiadał dziennikarzom policjant z Poznania, uczestnik poszukiwań.

Już na Malcie polscy policjanci w uzgodnieniu z miejscowymi wytypowali miejsca, w których P. mógł się pojawiać - w tym pętlę autobusową. - Z rzeczy, które zabezpieczaliśmy, wynikało, że porusza się komunikacją miejską. Wiedzieliśmy, że aby przedostać się z konsulatu do centrum, musi się przesiadać. Czekaliśmy. Wysiadł chyba z czwartego autobusu – opowiadał funkcjonariusz.

Wtopić się w tłum

Reklama
Reklama

Policjanci łatwo go rozpoznali, zwłaszcza, że od wyjazdu z kraju nie zmienił wyglądu, ani ubrania.

- Miał na sobie tą samą kurtkę, którą kupił w Poznaniu – mówił funkcjonariusz z CBŚ Policji, dodając, że w zachowaniu Kajetana P. można był dostrzec pewną nerwowość.

Wytropienie zbiega – jak przyznali funkcjonariusze – było trudnym zadaniem z kilku powodów.

Po pierwsze, w ostatnim czasie przed ucieczką P. żył jak samotnik, unikał towarzystwa. Od zeszłego roku bardzo ograniczył swoje kontakty nie tylko ze znajomymi, ale też z rodziną. Nawet o zatrzymaniu nie chciał informować bliskich.

Inne utrudnienie: brunet ze śniadą cerą w południowym kraju nie zwracał niczyjej uwagi.

- Na Malcie, ze swoją śniadą cerą, urodą, niczym się nie wyróżniał z tłumu – zaznaczył jeden z policjantów. O tym jak bardzo był anonimowy świadczy fakt, że nawet osoby, które w stolicy Malty zetknęły się z P. nie zapamiętały jego twarzy.

Reklama
Reklama

Pracownicy biura turystycznego – opowiadali policjanci – utkwiło w pamięci tylko to, że był to szczupły mężczyzna z plecakiem.

Nieco więcej dostrzegł pracownik konsulatu, do którego udał się P. zapytać o wizę. Twierdził, że „turysta" miał przy sobie plecak i w ręce jakiś przedmiot, który siadając schował pod plecak. - To zwróciło uwagę urzędnika – mówił policjant.

Funkcjonariusze ścigający Kajetana P. są przekonani, że gdyby nie został ujęty (stało się to w minionym tygodniu, w czwartek), próbowałby, nawet przy pomocy przemytników, przedostać się do Afryki. Na dotychczasową podróż wydał najmniej jak mógł – był bardzo oszczędny.

- Z naszych obserwacji wyłania się obraz osoby, osoba, która może spać na ulicy, ukrywać się w lesie, wyjątkowo oszczędzać. Żywił się owocami, mlekiem, wodą – opowiadał jeden z policjantów.

Kajetan P. zamiast dotrzeć do Afryki, wróci do kraju. Ma to nastąpić w końcu tygodnia. Po sprowadzeniu zostanie przewieziony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut zabójstwa. Tajemnicą pozostaje motyw okrutnej zbrodni – z ustaleń śledczych wynika, że domniemany morderca nie znał bliżej ofiary i mógł ją wybrać przypadkowo. Kajetan P. ma 27 lat, zna języki, ostatnio pracował w warszawskiej bibliotece.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama