Nie, bo to jest kwestia organizacji całej sceny politycznej. Każda nowa partia wchodzi w model wodzowski, w którym nie liczą się ludzie, tylko skinienie lidera. Albo wręcz od niego zaczyna, koszmar! To jest właśnie moment, w którym możemy doprowadzić do tego, że każda partia się ucywilizuje, zmieni sposób działania, bo będzie się jej to opłacało, bo korzyści ze słuchania ludzi jest więcej. Albo nie będzie miała wyjścia, po prostu.
Osiągniecie to protestami?
Nie mam wątpliwości: ten rząd do następnych wyborów nie przetrwa, oni się rozsypują, nie są w stanie przeprowadzić obrad Sejmu, kłócą się między sobą, boją się, nie radzą sobie z niczym. Mają najniższe notowania od 2015 roku. I to sprawiliśmy my, ludzie. Właśnie protestami. I my, ludzie protestujący, od początku słyszymy pytanie - co i jak chcemy osiągnąć? Po to dyskutujemy, po to mamy Radę Konsultacyjną, która ma teraz 800 osób w 14 zespołach. Żeby zebrać i wzmocnić głos ulicy, odzyskać moc sprawczą na każdym polu bitwy. Przykładowe działanie na fali protestu to chociażby nowo powstały Strajk Kobiet Podhale, grupa walcząca, by wreszcie Rada Miasta przyjęła plan przeciwdziałania przemocy w rodzinie, bo to jedyne miejsce w Polsce, gdzie wciąż go nie ma. I one osiągną swój cel, jestem pewna. Po uruchomieniu Loomio przenosimy prace Rady na poziom pełnej partycypacji - zespoły Rady zbierają problemy i proponują rozwiązania, ludzie je oceniają i proponują swoje. Od nas zależy mnóstwo rzeczy – od sądów, dyrektorów szkół, lekarzy… Możemy mieć tysiące ognisk oporu, nie tylko same protesty. I będziemy je mieć. Mówienie, że nic się nie da zrobić, dopóki rządzi PiS, to kłamstwo. Można robić ważne rzeczy, codziennie i o to walczyć. I walczyć z nadużyciami władzy, każdej.
Może komunikat „wypier...” razi ludzi i wpływa na zmniejszanie się protestów?
Na pewno nie, widzimy jak to ruszyło w momencie, w którym na ulicy padły takie słowa. Ludzie przestali się bać mówić tego jak czują, dlatego pojawiły się te wszystkie transparenty i wyszła młodzież. Mamy absolutny wybuch zaangażowania obywatelskiego. Strajk Kobiet był do tej pory w ok. 150 miastach, a teraz jesteśmy organizacją, która stara się wspierać ludzi w 600 miastach w Polsce. 70 procent ludzi w Polsce popiera protesty i to znaczy, że popiera je w tej formie. Danuta Kuroń mądrze napisała, że „wypierdalać”, to jest program polityczny. To nie jest jakieś tam słowo, tylko zebrana emocja, która mówi, że ludzie już nie chcą Polski takiej, jaka ona jest. Nie tylko chodzi o prawa kobiet, ale o prawa człowieka w ogóle, które przez te wszystkie lata były spychane jako coś nieważnego. Chodzi o podstawowe rzeczy: ochronę zdrowia, edukację i o to, co się dzieje z pandemią. O praworządność, o świeckie państwo, o arogancję i złodziejstwo władzy. Kiedy jeżdżę w różne miejsca, zawsze pytam dziewczyn organizujących spotkanie, co chcą, żebym powiedziała ludziom. Czasem mówią, że „wypierdalać” to u nich nie za bardzo, wtedy mówię, że przecież nie muszą używać tego hasła, a np. że „walczymy za was i dla was”. Możemy wybrać kompletnie inne hasło i mówić o tym samym. Walczymy o Polskę dla wszystkich, a nie tylko tych z certyfikatem od Kaczyńskiego, łaskawie pozwalającym im żyć w Polsce.