Reklama

Fałszują wszystko, co się da

Rośnie liczba podrobionych dokumentów – rękę do procederu przykładają również urzędnicy.

Aktualizacja: 01.03.2017 06:02 Publikacja: 28.02.2017 19:26

W 2016 r. było ponad 47 tys. przestępstw przeciwko dokumentom. To o 3,5 tys. więcej niż w poprzednim

W 2016 r. było ponad 47 tys. przestępstw przeciwko dokumentom. To o 3,5 tys. więcej niż w poprzednim roku.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Legitymacje, zaświadczenia, certyfikaty ukończenia kursów, a nawet... książeczki honorowego krwiodawcy – to tylko niektóre z tysięcy dokumentów, jakie są podrabiane i w których jest podawana nieprawda. Takich przestępstw przybywa. W ubiegłym roku doszło łącznie do ponad 47,5 tys. takich przestępstw, czyli o ponad 3,5 tys. więcej niż w roku poprzednim – wynika z danych Komendy Głównej Policji dla „Rzeczpospolitej".

– Podrabiane jest niemal wszystko, spotykamy się z całą gamą takich przypadków. Niektóre są zaskakujące – zdradza Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Przerabianie, retuszowanie, wpisywanie nieprawdziwe treści dotyczy praktycznie wszystkich dokumentów publicznych. Jest ich obecnie w obiegu ponad 150.

Z katalogu przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów najbardziej wzrosła liczba przypadków poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy publicznych – takich czynów było w ubiegłym roku 14,5 tys., to o ok. 1,5 tys. więcej niż w poprzednim. Więcej – o 1,3 tys. – było także przypadków fałszowania dokumentów – łącznie 28,6 tys. w całym ubiegłym roku.

Co się za nimi kryje?

Reklama
Reklama

Mniej i bardziej udane podróbki dokumentów przez osoby, które chcą je wykorzystać w różnych celach. Ale też wystawianie zaświadczeń stwierdzających nieprawdę przez wszystkie osoby do tego uprawnione – np. urzędników, geodetów, lekarzy czy chociażby pracodawców.

Nie jest to sztuka dla sztuki, bowiem fałszywki służą do popełniania całej gamy przestępstw.

– Najczęściej spotykamy się z fałszywymi zaświadczeniami o zarobkach i zatrudnieniu, które sprawcy chcą wykorzystać do wzięcia pożyczek czy kredytów – zaznacza Andrzej Borowiak.

Emerytowany lekarz z Nysy wystawiał hurtem nierzetelne zaświadczenia o braku przeciwwskazań do wykonywania pracy na różnych stanowiskach. Bez badań, z jego usług korzystali przedstawiciele różnych profesji – od budowlańców po kierowców autobusów. Medyk wystawił ok. 100 fałszywek, miał wziąć za to 12 tys. zł.

Z kolei oszuści z Bydgoszczy posługiwali się podrobioną legitymacją policyjną, by wyłudzać pieniądze. Najwyraźniej dobrze ją spreparowali, bo oskubali ofiary z ok. 550 tys. zł.

Fałszywe rachunki z fikcyjnej firmy, które potwierdzały zakup odzieży i obuwia, wystawiał mieszkaniec Mrągowa. Dzięki nim uczniowie brali stypendia szkolne.

Reklama
Reklama

Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zaznacza:

– Takie fałszerstwa wychodzą na jaw przypadkiem, często dzięki monitoringowi lub podsłuchom stosowanym w innych sprawach – zaznacza prok. Dziekański.

Podaje przykład z życia: na stacji benzynowej doszło do szarpaniny, przyjechał patrol policji. W notatniku, który ma status dokumentu urzędowego, funkcjonariusze zapisali, że wykonali „szereg czynności". Ale wpisali więcej, niż zrobili, zdradziła ich kamera.

Fałszywki są wykorzystywane do wielkich nadużyć, np. milionowych oszustw VAT czy wyłudzeń kredytów, ale także do celów błahych, wręcz zaskakujących. Mężczyzna, który niedawno wpadł w Gdańsku, podrobił książeczkę honorowego dawcy krwi. – Chciałem korzystać z darmowych przejazdów komunikacją miejską – tłumaczył skruszony.

Są nieprawdziwe wpisy w dziennikach budowy po to, by np. ukryć, że wylało się fundamenty, zanim jeszcze urząd wydał pozwolenie, czy zaświadczenia o zarobkach, aby wziąć samochód w leasing i zniknąć. W 2016 r. częściej dochodziło do niszczenia dokumentów – robiono to blisko 4,5 tys. razy.

Za fałszowanie dokumentów grozi do pięciu lat więzienia. Za poświadczenie nieprawdy, zwłaszcza jeśli wystawca robi to dla osiągnięcia korzyści majątkowej – do 8 lat.

Reklama
Reklama

– Mówi się, że człowiek składa się z duszy, ciała i z dokumentów. Ale o całym naszym życiu decyduje dokument, stąd fałszerstwa. Ludzie chwytają się różnych sposobów, by zarobić pieniądze. Cała dzika reprywatyzacja w Warszawie opiera się na fałszywych dokumentach. To przestępstwo dnia dzisiejszego i najbliższej przyszłości – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog. Ocenia, że w obiegu jest rocznie ponad milion fałszywych dokumentów, dlatego należałoby podnieść poziom ich zabezpieczeń.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: g.zawadka@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama