Wygrana Donalda Tuska spowodowała wybuch radości wśród jego zwolenników. Zadowoleni z wyniku wychodzili na ulice, pili szampana. Znajomi umawiali się na wspólne oglądanie „Wiadomości" TVP. W mediach społecznościowych ruszyła akcja nawołująca użytkowników do wysyłania gratulacji Tuskowi w imieniu narodu.
– To było pierwsze od półtora roku tak namacalne zwycięstwo opozycji. Stąd entuzjazm jej zwolenników – mówi prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Na wybór zareagowali także przeciwnicy Tuska, którzy zwracali uwagę, że pomimo przegranej „pokazaliśmy tym w Brukseli, że z nami nie tak łatwo". – Porażka, która poniósł rząd, nie wpłynie na sympatię do PiS wśród żelaznego elektoratu tej partii – tłumaczy Chwedoruk. – PiS będzie popierał co trzeci wyborca, a PO co piąty – dodaje.
Ale spór o Tuska uwidocznił także, jak podzielone jest społeczeństwo. – Te wybory to był papierek lakmusowy. Wielu Polaków nie rozumie sporu o Trybunał. Tu natomiast wszystko było bardziej czytelne i sprowadzało się do zwykłej rywalizacji bez głębszej refleksji, o co ta walka – mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
Ekspert zwraca jednak uwagę na to, że chociaż racje są i po jednej, i po drugiej stronie, nikt nie podjął wysiłku, by wytłumaczyć je ludziom. A prowadzony w mediach spór tylko podgrzewał atmosferę.