15 osób oskarżonych o zmowę przy przetargu na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej

O zmowę przy przetargu na obsługę polskiej prezydencji w UE prokuratura oskarża 15 osób.

Aktualizacja: 26.06.2017 06:52 Publikacja: 25.06.2017 19:20

15 osób oskarżonych o zmowę przy przetargu na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Lokaj

Śledczy rozliczają osoby zaangażowane w ustawienie kompleksowej obsługi spotkań i konferencji podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Do sądu poszedł już akt oskarżenia przeciwko 15 osobom, które – jak twierdzi prokuratura – zawiązały przestępcze porozumienie. Szczegóły poznała „Rzeczpospolita".

– Rzeczywiste koszty wykonania zamówienia wyniosły około 19 mln zł. To oznacza, że działania oskarżonych, którzy weszli w zmowę, spowodowały szkodę w mieniu Skarbu Państwa w wysokości co najmniej 14 mln zł – mówi nam prowadzący śledztwo prok. Andrzej Michalski z Wydziału Zamiejscowego ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.

Na ławie oskarżonych zasiądą Janusz J. – główny organizator „ustawki", Monika J. (wcześniej F.) – była urzędniczka MSZ i jego życiowa partnerka, członkowie komisji przetargowej resortu i osoby z firm pozorujących konkurencję.

Mózg przestępstwa

Przetarg zorganizowało MSZ, a wygrało go w 2011 r. konsorcjum trzech firm – Easylog i IT Expert i CAM Media (ta ostatnia nie brała udziału w zmowie). Wybór budził kontrowersje, bo zwycięzca za wykonanie zlecenia zaoferował tyle, ile na ten cel przeznaczyło MSZ – 34 mln zł. Akt oskarżenia pokazuje kulisy patologicznego układu, który się za tym krył.

Mózgiem był Janusz J. powiązany z firmą Easylog, a „osobowym źródłem informacji" – Monika J., która w MSZ odpowiadała za przetargi i miała mu dostarczać informacje. W rozpracowaniu przestępczego układu CBA i prokuraturze pomogły m.in. e-maile, jakie słali do siebie oskarżeni o zmowę.

Janusz J. już półtora roku przed przetargiem utrzymywał bliskie relacje osobiste z Moniką J. Spółka, której wtedy był wiceprezesem (Netline Group), fundowała jej wyjazdy, m.in. do Stambułu, Rzymu i Izraela. By ukryć ten związek, do walki o zlecenie na obsługę prezydencji J. wystawił inną spółkę – Easylog. Założona w 2010 r. nie prowadziła działalności i nawet nie miała szyldu.

MSZ w przetargu podało jedynie zakres cenowy między 125 tys. euro a 35 mln euro. „Wartość kwoty na realizację zamówienia znana była tylko wąskiemu gronu pracowników MSZ" – twierdzą śledczy.

Do przetargu dopuszczono pięć firm. – Przedstawiły jednobrzmiące wnioski i otrzymały największą, identyczną liczbę punktów – każda 1635 – mówi prok. Michalski.

Cztery firmy, które gładko wygrały pierwszy etap, wycofały się i do drugiego etapu stanęło tylko konsorcjum. Wtedy okazało się, że MSZ daje na zlecenie 34 mln zł. „Jedyna oferta – konsorcjum Easylog – opiewała dokładnie na taką kwotę" – podaje prokuratura i jest pewna: reszta firm pozorowała konkurencję, za co dostały zlecenia, np. na podwykonawstwo.

„Ofertę składa tylko Easylog i tylko ja" – pisał Janusz J. w jednym z e-maili do wspólników.

Miesiąc przed zatwierdzeniem postępowania w MSZ i dwa dni przed powołaniem komisji i ogłoszeniem o przetargu wspólnicy pytali: „Janusz, jak my chcemy spełnić wymagania osobowe, masz to obmyślone?". Ten odpowiadał, że kluczem są referencje. Mówił, co ma w nich być, bo na bieżąco otrzymywał od urzędniczki MSZ informacje o przebiegu przetargu – twierdzą śledczy. Miał od niej odbierać płytę z „poufnymi informacjami".

Role uczestników zmowy były podzielone – jedna z osób przygotowywała dokumenty dla pozorujących konkurencję firm, inni byli „koordynatorami", kolejni dostarczali fałszywe referencje, a jeszcze inni podpisywali i składali dokumenty.

Podrobione referencje

Pozycję konsorcjum poprawiły – zdaniem śledczych – właśnie sfałszowane referencje. Janusz J. zaczął się o nie gorączkowo starać, gdy po wstępnym przeliczeniu punktacji najwyżej oceniono wniosek Międzynarodowych Targów Poznańskich, co wyznała mu Monika J.

Jedna z kluczowych referencji stwierdzała, że wspierająca konsorcjum agencja marketingowa zorganizowała wielką kampanię dla firmy telekomunikacyjnej. Wynikało z niej, że agencja (której zatrudnienie miało być atutem zwycięskiego konsorcjum) za 56 mln zł przeprowadziła cykl konferencji dotyczących wprowadzenia na rynek nowej marki. W istocie tylko magazynowała sprzęt biurowy, biorąc za to ok. 4,2 tys. zł. Referencje miały datę 2008 r., a powstały w 2011 r., gdy ich autora już nie było w zarządzie firmy telekomunikacyjnej. Takich fałszywek było więcej.

Pięć firm, formalnie ze sobą konkurujących, przedstawiło jednobrzmiące wnioski; większość nie miała doświadczenia w takich projektach, a jedna – Easylog – nie prowadziła dotąd żadnej działalności. Wszystkie miały te same referencje i otrzymały tyle samo punktów. Te „nietypowe okoliczności" nie wzbudziły podejrzeń komisji przetargowej.

Dbała o to Monika J., a wątpliwości młodego urzędnika MSZ „totalnie zignorowano".

Zyski z przestępstwa trafiły do J. i osób z nim związanych. „Jest kasa z prezydencji, już obdzieliłem" – informował J. w e-mailu.

Oskarżeni (nie przyznali się do zarzutów) odpowiedzą za udział w zmowie przetargowej, a niektórzy także m.in. za sfałszowanie referencji i posłużenia się nimi. Członkowie komisji – za niedopełnienie obowiązków.

Tzw. Infoaferę rozpracowało Centralne Biuro Antykorupcyjne wraz z Wydziałem Zamiejscowym ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.

Janusz J. do aresztu trafił w 2011 r. razem z Andrzejem M. – szefem CPI MSWiA (już skazanym za korupcję).

Śledczy rozliczają osoby zaangażowane w ustawienie kompleksowej obsługi spotkań i konferencji podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Do sądu poszedł już akt oskarżenia przeciwko 15 osobom, które – jak twierdzi prokuratura – zawiązały przestępcze porozumienie. Szczegóły poznała „Rzeczpospolita".

– Rzeczywiste koszty wykonania zamówienia wyniosły około 19 mln zł. To oznacza, że działania oskarżonych, którzy weszli w zmowę, spowodowały szkodę w mieniu Skarbu Państwa w wysokości co najmniej 14 mln zł – mówi nam prowadzący śledztwo prok. Andrzej Michalski z Wydziału Zamiejscowego ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?