Zakusy na niefortunną rzeczniczkę ma także Platforma Obywatelska gotowa zmienić ustawę, byle tylko pozbyć się Sowińskiej z urzędu. Dlaczego posłowie z PO i LiD sprzysięgli się przeciwko rzeczniczce z Ligi Polskich Rodzin? – Ośmiesza swój urząd – mówi twardo Bożena Kotkowska z LiD.– To uczciwa kobieta, ale nie radzi sobie na tym stanowisku– ocenia Elżbieta Radziszewska z PO.
Roman Giertych, były szef LPR, zupełnie inaczej ocenia sytuację. – Postkomuniści i środowiska liberalne nie mogą znieść, że osoba o jej poglądach zajmuje wysokie stanowisko – uważa.
Ewa Sowińska, jako posłanka Sejmu IV kadencji, wsławiła się płomiennym opisem rozwoju płodowego dziecka. Jej słowa o „randce plemnika i jajeczka” były szeroko cytowane w prasie.
Radziszewska wspomina jednak, że Sowińska, która pracowała w Komisji Zdrowia, była cichą, wyważoną posłanką. – Nie przedkładała ideologii nad względy merytoryczne, choć w pracy poselskiej trzymała się Kościoła katolickiego – mówi Radziszewska. – Sądzę, że Giertych zrobił jej krzywdę, wystawiając na stanowisko, z którym nie jest w stanie sobie poradzić.
Rzeczywiście posłanka LPR żaliła się w prywatnych rozmowach, że wcale nie chce odchodzić z Sejmu, ale przewodniczący wytypował ją na rzecznika praw dziecka, więc nie ma wyjścia. Mirosława Kątna, była posłanka SLD, honorowa przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka ma zupełnie inne zdanie na temat Sowińskiej. – Jej wystąpienia w komisjach jeżyły włosy na głowie, mówiła na przykład, że przemoc występuje tylko w rodzinach konkubenckich, a w tych związanych świętym sakramentem – nie