Zawaliła się część dachu i pierwszego piętra budynku. Strażacy wyposażeni w kamery termowizyjne oraz geofony, czyli urządzenia akustyczne do szukania ludzi pod gruzami, przeszukują zawalone fragmenty.
Kilkakrotnie przeszukanie ruin z udziałem specjalnie przeszkolonych psów oraz specjalistycznego sprzętu nie doprowadziło do odnalezienia nikogo, kto mógłby jeszcze znajdować się pod gruzami
- Dalsze przeszukiwanie zniszczonej części domu i zabezpieczanie miejsca wypadku może potrwać do późnych godzin nocnych. Dopiero po zakończeniu tych prac zyskamy całkowitą pewność, że - na co wszystko wskazuje - nikogo nie ma już pod gruzami - powiedział rzecznik śląskiej straży pożarnej, Jarosław Wojtasik.
Strażacy będą kontynuować poszukiwania w związku z informacjami jednego ze świadków, według którego w mieszkaniu, gdzie prawdopodobnie nastąpił wybuch, było w chwili wypadku pięć osób, uczestniczących w spotkaniu towarzyskim. Jedna z nich nie żyje, trzy są ranne. Nie ma pewności, że piąta osoba rzeczywiście była w mieszkaniu.
W budynku mieszkały cztery rodziny. Spod gruzów wydostano dotychczas dwie osoby. Obie trafiły do szpitala. Jedna z nich była nieprzytomna. Na razie nie ma bliższych informacji o stanie jej zdrowia.