Z naszego wejścia do strefy Schengen cieszą się przede wszystkim turyści i powracający na święta do kraju: – Szczególnie w okresie wakacyjnym i świątecznym oczekiwanie w kolejce na granicy było uciążliwe. Cieszę się, że to się już skończyło – mówi Adam Jaroszyński z Warszawy, często podróżujący po Europie.
Zadowoleni są też właściciele firm transportowych. – Zyskamy kilka godzin, które przy obecnie obowiązujących regulacjach czasu pracy kierowców mają dla firmy kapitalne znaczenie – tłumaczy Elżbieta Brzozowska z firmy Port-Trans spod Szczecina, która specjalizuje się w przewozach towarów w UE.
Brak kontroli na wybranych granicach nie oznacza, że nie będą one zabezpieczane. – Funkcjonariusze ze zniesionych przejść granicznych będą pracowali w strefie nadgranicznej. Tzw. grupy mobilne oraz zespoły patrolowo-interwencyjne będą kontrolować drogi dojazdowe do granic oraz trasy międzynarodowe – mówi rzecznik Straży Granicznej Jacek Sońta.
Ochrona naszej wschodniej granicy, która stała się zewnętrzną granicą strefy Schengen, jest wzmacniana od kilku lat. Jeszcze we wtorek oddano do użytku dwie nowe strażnice: w Hrubieszowie i Dołhobyczowie. Strażników wyposażono w nowy sprzęt łączności, łodzie patrolowe i skutery śnieżne. Do utrzymania szczelności wschodnich granic może się paradoksalnie przyczynić akcja protestacyjna celników, którzy walcząc o podwyżki, postanowili drobiazgowo wykonywać swoje obowiązki. Efekt? Wielokilometrowe kolejki na przejściach granicznych z Białorusią i Ukrainą.
Wejście do strefy spowoduje także inne utrudnienia dla naszych wschodnich sąsiadów. Polska będzie wydawała obywatelom państw objętych obowiązkiem wizowym ujednolicone wizy Schengen. Od nowego roku będzie trzeba za nie zapłacić 60 euro. Rosjanie i Ukraińcy mogą otrzymać zniżkę i zapłacić tylko 35 euro. Polska zachowa prawo do wydawania wiz krajowych, ale jak zastrzegł polski rząd, będzie to mała pula.