Na pierwszym merytorycznym posiedzeniu, które odbyło się w zeszłym tygodniu, komisja powołała ośmiu ekspertów. Zostali nimi: Piotr Bączek, Jerzy Feliks, Michał Gramatyka, Radosław Grzegorz Hałasa, Marzena Kowalska, Sebastian Parkitny, Włodzimierz Walczak oraz Bogumił Zygmont. Wszyscy są prawnikami, głównie specjalistami od prawa karnego, a także znawcami kryminalistyki i służb specjalnych.
Teraz okazuje się, że z trzech z nich komisja będzie musiała zrezygnować. Prezydium Sejmu podjęło bowiem decyzję, że ze względów oszczędnościowych może ich być najwyżej pięciu. Wśród członków komisji już toczy się spór, kogo odrzucić.
– Nie bardzo sobie wyobrażam, jak wybrniemy z tej sytuacji. Jest co najmniej niezręczna – irytuje się Wojciech Szarama (PiS). Od razu zapowiada, że jego partia nie zrezygnuje ze wskazanego przez nią byłego współpracownika Antoniego Macierewicza – Piotra Bączka. Jego kandydatura wywołała sporo emocji, ale Szarama podkreśla, że to jedyna osoba wskazana przez PiS. Winą za zamieszanie wokół ekspertów obarcza przewodniczącego komisji Ryszarda Kalisza (SLD).
– Przed powołaniem powinien najpierw uzgodnić, ilu ekspertów możemy mieć, a nie narażać komisję na śmieszność – uważa.
Kalisz podchodzi do sprawy spokojnie. Będzie się starać, by władze Sejmu pozwoliły jednak korzystać z usług ośmiu ekspertów. – Sam zadeklarował, że może ewentualnie zrezygnować z jednej wskazanej przez siebie osoby, więc mam nadzieję, że sprawę ekspertów jakoś rozstrzygniemy. Na pewno nie zdominuje to zaplanowanego na przyszły tydzień posiedzenia, na którym mamy przesłuchać pierwszego świadka – mówi Marek Wójcik z PO.