Dwa tytuły („Rzeczpospolita“ i „Polska“) reprodukują obrazy Chrystusa zmartwychwstałego, z pozostałych dwóch można raczej wywnioskować, że jutrzejsza niedziela jest z bliżej niesprecyzowanego powodu ważnym dniem dla branży drobiarskiej.
„Jest Wielkanoc, zaczynamy od jaja“ głosi „Dziennik“ drukując na pierwszej stronie pstrokatą kolażową pisankę opatrzoną kilkoma życzeniami w luzackiej formie (50-latkom życzymy, aby damy ich serca anie pokazywały kozaczków w Szkle kontaktowym). W „Wyborczej“ widzimy dwóch Atlasów (a może Syzyfów?) dźwigających pokaźne jajka, z których jedno ma zarys ziemskich kontynentów (choć warto zauważyć, że tradycyjny motyw ikonograficzny zdobi przynajmniej okładkę wielkanocnego dodatku).
(Miło, że przy tej okazji chociaż „Rz“ i „Wyborcza“ przypomniały, jak się zorientować po napisach na skorupce, w jakich warunkach żyje kura, która zniosła jajka w naszym koszyku. Cyferka 3 to znamię katorgi w klatce wielkości zeszytowej kartki).
Ponieważ Wielki Piątek staje się powoli w Polsce dniem de facto wolnym od pracy i interesów, to próżno szukać w sobotnich gazetach śladów świeżych spraw bieżących. Ludziom uzależnionym od polityki można co najwyżej polecić kilka odgrzanych potraw; w „Dzienniku“ znajdziemy np. rekonstrukcję „żenady“ czyli niedogadania się Tuska i Kaczyńskiego podczas szczytu w Pradze, której drobiazgowość i sumienność stoi w ostrym kontraście z tym, jak żałosny i bez żadnego głębszego sensu jest sam temat artykułu.
„Wyborcza“ za to próbuje, czy da się wykryć i wskazać kolejne miejsce, gdzie IV RP podnosi nie całkiem urżniętą głowę, zajmując się na 2. stronie ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych; okazuje się bowiem, że kibole i ich „adwokaci z PiS“ w obawie, że nowe prawo na serio zagrozi ich obyczajom i ulubionym zajęciom, lobbowali u prezydenta (jednak bez skutku, w końcu ustawę podpisał) a teraz ich ostatnią nadzieją jest ten niedobry rzecznik praw obywatelskich („robił wszystko, by nowe prawo okaleczyć“). Jak nowe prawo, które narzuca ostre procedury identyfikacji ludzi na stadionach i drakońskie kary za posiadanie czegokolwiek w kieszeni poza paczką miętusów, ma zachęcić zwykłych ludzi, którzy ponoć marzą, żeby w sobotę z dzieckiem przejść się na mecz, tego już autor tekstu nie tłumaczy.