Rajd po trupie Szwejka

"Historia dzieliła, dzieli i będzie dzielić Polaków i Ukraińcow. Być może na zawsze" - pisze Marcin Wojciechowski w GW. "W stosunkach polsko-ukraińskich potrzebny jest dialog. On będzie trwał przez pokolenia" - mówi Jarosław Gowin w wywiadzie dla "Polski", a choć pada słowo "dialog", to Gowin jest równie pesymistyczny, co Wojciechowski.

Publikacja: 08.08.2009 16:07

"Można zrozumieć ich racje historyczne nawet gdyby były sprzeczne z naszymi. Ciężko przejść do porządku dziennego nad zbrodniami. Ale oni będą próbowali przechodzić, naginając fakty do narodowych potrzeb. Jeśli robią to na swojej własnej ziemi pozostaje perswazja i jednak jakaś forma tolerancji" - Piotr Zaremba w "Dzienniku" również widzi sprzeczność polsko-ukraińską, dla której incydent z przerwanym na polskiej granicy rajdem im. Bandery stał się tylko kolejnym przejawem.

Autorzy wszystkich gazet mają w zasadzie ten sam stosunek do decyzji polskiego rządu, akceptują go, wskazując, że w tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. (Poseł Gowin dodaje wprawdzie w duchu czystego chciejstwa "wolałbym, aby uczestnicy tego rajdu przekroczyli granice Polski. Ale należało im zorganizować spotkania z młodymi Polakami, którzy przedstawiliby nasz punkt widzenia", ale sam przyznaje, że akurat w tym miejscu i czasie takie spotkania to nienajlepszy pomysł).

Wszyscy trzej próbują też określić, na jakich innych płaszczyznach można coś zrobić dla współistnienia i pod jakimi warunkami. Najkrócej ten problem ujmuje Zaremba: "Nie musimy na całą historię patrzeć tak samo, aby rozmawiać o współczesności". Wcześniej jednak odpowiada, gdzie leży granica wspomnianej tolerancji, która pozwala zająć się innymi, niekonfliktowymi sprawami: porównując niedoszły rajd ukraiński z odbudową cmentarza Orląt we Lwowie (czyli z przykładem ukraińskiej tolerancji) wyznacza tę granicę w punkcie, gdzie zaczyna się gloryfikacja zbrodni. "Orlęta Lwowskie nie dokonywały zbrodni, ta różnica wyznacza polskie non possumus". A co ze sporem o to, gdzie kończą się prawowite działania wojenne, a gdzie zaczynają się zbrodnie?

Co więc ze współczesnością? Bliżej konkretu schodzi dziennikarz "Polski" rozmawiający z Gowinem, wskazując na organizację mistrzostw Euro 2012 i rozmaite sytuacje, które mogą rozpalić resentymenty. To choćby opisywana w dzisiejszych gazetach nieoficjalna wiadomość o możliwości przeniesienia meczu finałowego do Warszawy. Gowin wskazuje na "przewrażliwienie" Ukraińców gdy odbiera im się prawo do uczczenia postaci, które mogą służyć za symbole walki o niepodległość, bo tych postaci mają tak dramatycznie niewiele. Ja bym dodał, że ponieważ w kwestii mistrzostw żywią oni przekonanie, że bez nich Polska dostałaby od UEFY figę z makiem, to nie trzeba wielkiej empatii, żeby wyobrazić sobie "przewrażliwienie" na punkcie prestiżowych porównań - kto lepiej się do Euro szykuje. Miejmy więc na sercu, że bez względu na to, ile hoteli powstanie (a raczej nie powstanie) w Kijowie, to od naszych słów, w których będziemy to opisywać naszą przewagę i stylu, w jakim ewentualnie przejmiemy od Ukraińców ten czy inny punkt programu, zależy, czy z tych mistrzostw zrobi się kolejny zatruty węzeł, na podobieństwo krwawych wydarzeń lat 30 i 40.

Marcin Wojciechowski pisze ogólnie, że byłoby "głupotą", gdyby incydent z rajdem wpłynął na politykę Polski wobec Ukrainy i Ukrainy wobec Polski. Przypomina przy tym trzeciego gracza w tym starciu, czyli "zacierającego ręce Moskala" i odsyła po przykłady do " > Jerzego Hoffmanna" (myślałem, że od reżysera ważniejszy jest Sienkiewicz, ale cóż, ze wszystkich sztuk najważniejsze jest dla nas kino…). Wprost lub pośrednio Moskalowi służą "radykałowie po obu stronach granicy", których historia z rajdem stanowi "triumf". Jest w tym trochę racji - byłbym tylko ostrożniejszy przed łatwością etykietowania. Wątpię, czy mamy prawo zwać ludzi, którzy w rzeziach wołyńskich potracili rodziny i domagają się  szacunku dla grobów i prawa do żalu "radykałami"…

Ale, jak powiadam, Wojciechowski ma swoją rację i powinien koniecznie o niej opowiedzieć swojemu koledze Pawłowi Smoleńskiemu, który 14 stron dalej w tym samym wydaniu GW zajmuje się wywoływaniem radykałów niczym duchów z beskidzkiej mgły. Popełnił mianowicie reportaż o dwujęzycznych tablicach w kilkunastu łemkowskich wsiach. Z tekstu wynika, że odbyło się wszystko po bożemu - lokalne społeczności wyraziły w głosowaniu wolę, sprawa poszła biurokratyczną drogą i w majestacie prawa oraz demokracji lokalnej tablice pisane cyrylicą już stoją albo zaraz staną. Smoleńskiemu udało się nasycić cały reportaż pełną napięcia aurą dzięki jednemu działaczowi łemkowskiemu, który odczuwał niepokój (chociaż sprawy szły do przodu) i jednemu działaczowi PiSu, który zagłosował przeciw, choć do tego celu musiał przemeldować się aż z Puław. W puencie sugeruje, że łemkowska tablica jest nieco większa od polskiej, co ani chybi okaże się powodem do jej zniszczenia. Nic wprost, tylko "niedopowiedziana obawa" - ja bym to nazwał samosprawdzającą się przepowiednią.

Żeby zamknąć nieradykalnie ten rowerowy rozdział w dziejach Lachów i Rusinów wspomnijmy, o czym informuje "GW", że uczestnicy rajdu we wniosku o wizę wpisali jako cel "przejażdżkę rowerową po fortach w Przemyślu szlakami Szwejka na zaproszenie Bieszczadzkiego Towarzystwa Cyklistów". Cóż, kiedy impreza ta odbyła się już miesiąc temu! Dzielny wojak i na to znalazłby wykręt. Czy aby na pewno ostanie się dzielny i czy nadal będzie wojakiem, to się okaże w poniedziałek, kiedy na rynek trafi nowy przekład Haszka, który, jak donosi "Polska", tytułuje Szwejka "dobrym żołnierzem". Tłumacz Antoni Kroh jest odważnym człowiekiem, bo kiedy się rzuca rękawicę ugruntowanym już wielkim przekładom łatwo wylądować na śmietniku obok nieszczęsnej "Fredzi Phi Phi". Zapowiada się  bitwa na szwejkowe tłumaczenia, czym prędzej warto sobie odświeżyć przekład Hulki-Laskowskiego. Nieco C.i K. harmonii przyda się nam wszystkim w czas tej kanikuły.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2009/08/08/rajd-po-trupie-szwejka/]blog.rp.pl/pawelbrawo[/link]

"Można zrozumieć ich racje historyczne nawet gdyby były sprzeczne z naszymi. Ciężko przejść do porządku dziennego nad zbrodniami. Ale oni będą próbowali przechodzić, naginając fakty do narodowych potrzeb. Jeśli robią to na swojej własnej ziemi pozostaje perswazja i jednak jakaś forma tolerancji" - Piotr Zaremba w "Dzienniku" również widzi sprzeczność polsko-ukraińską, dla której incydent z przerwanym na polskiej granicy rajdem im. Bandery stał się tylko kolejnym przejawem.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo