Artykuł Putina, czyli tyle samo kłamstw ile prawd

"Jeśli napadną na nas Niemcy, zabiorą nam tylko wolność, ale jeśli wejdą do nas Rosjanie, zabiorą nam dusze" - te słowa marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego cytowała wczoraj rosyjska telewizja. Jest coś upiornego w użyciu cytatu, który tak doskonale pasuje do niepojętej dla wielu Polaków taktyki Putina.

Publikacja: 31.08.2009 12:13

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Premier Rosji przyjął zaproszenie wysłane w najlepszej woli przez Donalda Tuska, a potem podległe mu służby zaczęły na rozmaite wymyślne sposoby znieważać polskich gospodarzy.

Po serii impertynencji rosyjskich mediów i służb specjalnych, dziś na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst premiera Rosji, który - jak można podejrzewać - w opinii Putina jest gestem przyjaźni.

Powiedzmy wprost: jest to dziwaczna mieszanina gestów pojednania i upartego trzymania się nowych-starych kłamstw. Pierwszą taką diabelską mieszankę poznaliśmy już w sobotę. W ujawnionym wtedy fragmencie artykułu Putin zrównywał los pomordowanych w Katyniu z losem sowieckich jeńców w wojnie 1920 roku, którzy według Moskwy byli być rzekomo poddani eksterminacyjnej polityce polskich władz. Teraz, w pełnej wersji tekstu rosyjskiego premiera, czas na kolejne łamańce. Miło dla polskiego ucha brzmią takie fragmenty: „Jesteśmy głęboko wdzięczni za to, że w Polsce, gdzie w polskiej ziemi spoczywa ponad 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, którzy oddali życie za jej wyzwolenie, z troską i należytym szacunkiem traktuje się nasze cmentarze wojskowe".

"Proszę mi wierzyć, słowa te nie są grzecznościową formułą, lecz są szczere, płyną z głębi serca" - napisał premier Rosji.

Ale w tym samym tekście pada teza, że Traktat Ribbentrop-Mołotow jest godny potępienia, ale jednocześnie - że to polityka Wielkiej Brytanii i Francji spowodowały, iż ZSRR nie mógł odrzucić propozycji Niemiec dotyczącą paktu o nieagresji.

To - w opinii Putina – subtelna okazja do przypomnienia, że nie ostanie się żaden system bezpieczeństwa zbiorowego z wyłączeniem Rosji.

Utytułowany autor nie wspomina, że traktat Ribbentrop-Mołotow nie był jedynie odsunięciem wojny na dwa lata, ale zawierał także tajny zbójecki protokół gwarantujący zabór połowy Polski, państw bałtyckich, Finlandii i sporej części Rumunii.

Tych łupów Kreml nigdy już się nie wyrzekł. Finlandia uratowała swoją wolność krwawa wojną z lat 1939-40. Bałtowie odzyskali wolność w 1990 roku nadludzkim hartem i pamięcią o swojej krótkiej niepodległości.

Putin w swoim tekście gra na różnych fortepianach rewizjonizmu historycznego. Jakby w charakterze ukłonu dla nowej mody historycznej w Niemczech zadaje pytanie: czy pragenezą II wojny nie były „ładunki z opóźnionym zapłonem jakie stworzył traktat wersalski".

To powrót do jeszcze innej, wcześniejszej niż stalinowska tradycji sowieckiej propagandy: tezy o zbójeckim Wersalu, który niesprawiedliwie obdarł Niemcy z Poznańskiego, Korytarza i Górnego Śląska.

Optymiści, jak podejrzewam, wskazywać będą na wspomnienie o majowej konferencji historyków z Polski, Niemiec i Rosji.

Cóż z tego gdy zaraz obok - tekst nafaszerowany półprawdami jak ciasto rodzynkami.

W tej sytuacji jak autoironia brzmi fragment: „Półprawda jest zawsze podstępna. Dawne tragedie – nie do końca uświadomione lub uświadomione w sposób zakłamany – nieuchronnie prowadzą do nowych fobii historyczno-politycznych, które zderzają ze sobą państwa i narody".

Mądre słowa, ale jak na urągowisko - akurat doskonale pasują do tekstu Putina. Tekstu, w którym ani razu nie pojawia się data 17 września 1939 roku .

I nie zmienia tego tyrada pochwał dla Polaków walczących z imperium Hitlera: żołnierzy Września, LWP a nawet Polaków z armii generała Andersa.

Bo tego, że żołnierze Andersa wyszli z łagrów pewnie w Rosji znów nie będzie można głośno powiedzieć. Ktoś uzna, że obraża to dumę narodową Federacji Rosyjskiej.

Putin wyśmiewa „Krótki kurs historii WKP(B)” ale sam w wielu miejscach kontynuuje stalinowską tradycję historyczną. Ten misz-masz prawdy i kłamstw określa już to, co możemy usłyszeć 1 września na Westerplatte.

„Gazeta Wyborcza” cieszy się i wskazuje, że mylili się ci , którzy spodziewali się w Gdańsku gniewnej antyzachodniej tyrady Putina na wzór tej z 2007 roku wygłoszonej w Monachium.

No cóż, jeśli mam skakać z radości z obecnej mieszanki prawd i kłamstw – to najwyraźniej mam inne spojrzenie na normalność w relacjach z Rosją.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/08/31/artykul-putina-czyli-tyle-samo-klamstw-ile-prawd/]Skomentuj[/link][/ramka]

Premier Rosji przyjął zaproszenie wysłane w najlepszej woli przez Donalda Tuska, a potem podległe mu służby zaczęły na rozmaite wymyślne sposoby znieważać polskich gospodarzy.

Po serii impertynencji rosyjskich mediów i służb specjalnych, dziś na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst premiera Rosji, który - jak można podejrzewać - w opinii Putina jest gestem przyjaźni.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo