Mikołajki. Młoda kobieta rozmawia z kolegą przy stoisku z piwem. Wyglądają jak turyści, którzy przyjechali wypocząć nad Wielkie Jeziora Mazurskie. Dyskretnie obserwują barmana. Nagle wyjmują legitymacje: – Urząd kontroli skarbowej. Dlaczego pan nie nabija towaru na kasę fiskalną?
Mrągowo, Hel, Krynica Morska, Kołobrzeg, Darłowo, Rewal, Świnoujście, Zakopane, Nowy Targ – wszędzie jest podobnie. Czasem to samotny „wczasowicz” w hawajskiej koszuli, czasem grupa przyjaciół „na wakacjach”. Biorą pod lupę puby, restauracje i sezonowe ogródki piwne. Takich kontroli w ostatnich tygodniach na Mazurach, nad Bałtykiem i w górach jest kilkanaście dziennie.
– Oficjalnie nikt tego nie powiedział, ale było wiadomo, że chodzi o łatanie dziury budżetowej, dlatego polecono kontrolowanie miejscowości turystycznych – mówi dyrektor jednego z urzędów kontroli skarbowej.
Czesław Kalinowski, szef UKS w Olsztynie, przyznaje: – W poprzednich latach też były takie kontrole, ale nie tak liczne i tak zorganizowane.
[srodtytul]Kilkaset milionów strat[/srodtytul]