Pierwszy wsparcie zadeklarował Sławomir Nowak, szef pomorskich struktur partii. Później prezydenta poparło sopockie koło partii. Jednak w ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk oświadczył, że nikt kto ma zarzuty prokuratorskie, nie uzyska od niego zgody na wykorzystywanie szyldu PO w kampanii. Dodał, że namawiałby kolegów i koleżanki z sopockiej Platformy, by nie udzielali Karnowskiemu wsparcia w kampanii. Okazuje się, że ma je nadal. A potwierdził to w sobotę Sławomir Nowak.

- Kandydatem popieranym przez nas w tych wyborach i pożądanym prezydentem Sopotu, takim, z którym będziemy też współpracowali w przyszłej radzie miasta Sopotu, jest Jacek Karnowskł Nowak w Gdańsku. Zastrzegł, że "nie będzie to poparcie w sensie formalno-prawnym, ale politycznym". Wbrew namowom premiera deklarował chęć pomocy Karnowskiemu w kampanii. Zamieszanie niepokoi wielu członków partii:

- Nie wiadomo, czy popieramy, czy nie popieramy. Samo lansowanie Karnowskiego przez media i naszych polityków jako bezwzględnego zwycięzcy może się zemścić na partii. Wygrana nie jest taka pewna - dowodzą.

I boją się, że wprowadzą zamęt w głowach wyborców i wywołają wrażenie, że prowadzą "jakąś tajemniczą rozgrywkę". Krzysztof Lisek, europoseł PO, członek pomorskiej partyjnej Rady Regionu zauważa, że w sprawie poparcia dla Karnowskiego nie wypowiedziały się jeszcze ciała statutowe partii. - I na razie słowa Sławka Nowaka, a nawet premiera są ich osobistymi opiniami - ocenia Lisek. Wątpi, by ostatecznie partyjne władze na Pomorzu jednoznacznie uchwałą wsparły Karnowskiego.