Do wypadku doszło w Skierniewicach. Matka zostawiła chłopców samych w samochodzie. Poszła do szkoły, by odebrać swoją 7-letnią córkę. Gdy wróciła, auto już płonęło.
- Kiedy wróciła zobaczyła zadymiony wewnątrz samochód. Otworzyła auto z pomocą przechodniów i zaalarmowała policją. Wezwano także służby medyczne i straż pożarną - relacjonował Grzegorz Wawryszuk z łódzkiej policji.
[srodtytul]Ciężki stan chłopców[/srodtytul]
Dzieci udało się uratować, ale są w bardzo ciężkim stanie. Najpierw przewieziono je do szpitala w Skierniewicach, a później przetransportowano medycznymi śmigłowcami do placówki w województwie łódzkim.
Dzieci znajdują się pod respiratorami. Mają poparzone ręce, twarze.