W taki sposób Marek Rząsowski komentował wyborczą aferę korupcyjną w Wałbrzychu i rozwiązanie tamtejszych struktur partii przez dolnośląskie władze PO 19 lutego.
Kilka dni później w rozmowie w TV Wałbrzych były szef wałbrzyskiej PO, a ostatnio jej rzecznik przyznał, że po postawieniu zarzutów korupcyjnych jednemu z radnych rozwiązanie struktur było najlepszym wyjściem. – Nie mogliśmy udawać, że nic się nie dzieje – wyznał.
Po uwadze prowadzącego wywiad, że głosy były prawdopodobnie kupowane, Rząsowski oponował: – Tajemnicą poliszynela jest, że były kupowane głosy nie tylko przez PO. Inne ugrupowania były lepiej zorganizowane, prokuratura poświadcza, że są prowadzone postępowania w stosunku do innych komitetów wyborczych.
Jak zauważył prowadzący, z tej wypowiedzi wynika, że w PO była zorganizowana grupa do kupowania głosów. Rząsowski stwierdził: – Fakt postawienia zarzutów Stefanosowi E. i kilku innym osobom świadczy o tym, że było to przemyślane i zorganizowane. Tych panów złapano, a matka nie bije Cygana za to, że kradł, lecz że dał się złapać i to w tych kategoriach jest. Na pana Stefanosa są twarde dowody.
Piotr Sosiński (PiS), były wiceprezydent Wałbrzycha, słowami Rząsowskiego jest zdziwiony. – W lokalnej telewizji zdobył się na niebywałą szczerość. Tak lekko opowiada o procederze kryminalnym, jakby to była forma prowadzenia akcji wyborczej – mówi "Rz". A słowa dotyczące Romów komentuje: – Żenujące i niestosowne.