Wojnę Monice Olejnik wypowiadał w różnych okresach także Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, ale spięcia dziennikarki z politykami prawicy to chyba najdłuższa tradycja III RP. Łza zakręciła mi się w oku, gdy przypomniałem sobie moje pierwsze zderzenie z panią Moniką. Boże, to już 20 lat.

Ten niebanalny wieczór 12 grudnia 1991 r. I program Refleks, uwieczniający jak po radiowej debacie Michnik – Urban prowadzonej przez Monikę Olejnik zabiegaliśmy wraz z Jackiem Kurskim, wówczas jeszcze dziennikarzem, o opinię na temat sprzedaży legitymacji „Solidarności" przez Zbigniewa Bujaka. Michnik, który spierał się na antenie radiowej Trójki z Urbanem, odmówił rozmowy, udając się w kierunku nieodległych Łazienek. Z kolei Urban zadeklarował, że swojej legitymacji PZPR nigdy by nie sprzedał, po czym zaprosił Monikę Olejnik do swego samochodu, by ponad 150 metrów dalej zatrzymać wóz i przyjąć Michnika, który, jak się okazało, czekał w pewnym oddaleniu...

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl