Po aferze w gorzowskiej Platformie, w której ujawniliśmy, że koła sztucznie pompowały liczbę członków, władze krajowe chcą zablokować możliwość wpisywania na listę figurantów. Dzięki temu będzie można ustalić ilu faktycznych działaczy ma PO. Dziś oficjalnie PO ma ok. 50 tys. członków. Każdy miesięcznie musi płacić 5 zł składki na partię.
- Problem widzieliśmy już wcześniej, zanim sprawa Gorzowa wypłynęła. Chcemy zmienić system wpłat i zablokować możliwość manipulacji - przyznaje Andrzej Wyrobiec, sekretarz generalny PO.
Władze Platformy chcą wprowadzić obowiązek, by każdy członek osobiście, z własnego konta co miesiąc płacił składki członkowskie. Dziś koła wysyłają wspólną sumę składek swoich członków na konta centrali. - Dzięki temu nie sposób było ustalić czy koła napompowano sztucznie czy nie. Oryginały deklaracji mają koła - mówi nam wysoko postawiony członek lubuskiej PO, której podlega Gorzów Wielkopolski.
W środę ujawniliśmy, że do gorzowskiej Platformy zapisywani byli ludzie, którzy nic o tym nie wiedzieli. Sztuczne pompowanie kół mogło mieć związek z walką o władzę w strukturach wojewódzkich. Apetyt na fotel przewodniczącego mieli Bożenna Bukiewicz z Zielonej Góry i gorzowski poseł Witold Pahl. Sprawą „martwych dusz" zajmuje się dziś prokuratura. Zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez mieszkankę Gorzowa. Jak wynika z naszych ustaleń, kilka dni temu do śledczych trafiła lista zawierająca 14 nazwisk kolejnych osób, które zostały zapisane do partii bez swojej wiedzy. Według naszego informatora z lubuskiej PO liczba „martwych dusz" może sięgać nawet 300.
Po publikacji "Rz" rozwiązano struktury gorzowskiej PO. Wprowadzono komisarza.