– Prawo każe nam wznowić sprawę, która nie została umorzona z powodów merytorycznych – mówił na antenie TOK FM Mariusz Piłat, wiceszef Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Prowadziła śledztwo dotyczące kompromitujących nagrań senatora Krzysztofa Piesiewicza.
Wątek dotyczący szantażu polityka filmami zakończyła skierowaniem aktu oskarżenia do sądu przeciw trzem osobom. Wyrok zapadł we wtorek. Szantażystów skazano na półtora roku więzienia. W procesie Piesiewicz miał status oskarżyciela posiłkowego.
Drugi wątek dotyczył narkotyków. Na nagraniach, którymi szantażowano Piesiewicza, widać było dwie kobiety i ubranego w sukienkę polityka wciągającego nosem biały proszek. Według prokuratury była to kokaina.
W związku z tym na początku 2010 r. śledczy chcieli postawić senatorowi zarzuty posiadania i nakłaniania do zażywania narkotyków. Ten przekonywał, że nosem wciągał rozkruszone lekarstwo. Ostatecznie śledztwo w tej sprawie umorzono, bo Senat nie zgodził się uchylić immunitetu Piesiewicza.
Wtedy prowadzący je prokurator Józef Gacek w wywiadzie dla "Rz" i telewizji Polsat stwierdził, że przedstawienie zarzutów politykowi będzie możliwe po wygaśnięciu jego mandatu.