V. K., mieszkaniec Berlina i właściciel kilku sklepików z telefonami komórkowymi, od 28 września czeka w areszcie w Gorzowie Wielkopolskim na wniosek ekstradycyjny z Turcji, gdzie jest uznany za islamskiego terrorystę. W Polsce potraktowano go jak niebezpiecznego przestępcę: siedzi w osobnej celi, chodzi w pomarańczowym kombinezonie.
Jest zszokowany tym, co go spotkało, bo od lat bez przeszkód podróżuje po Europie. Wielokrotnie przyjeżdżał do Polski, gdzie leczył reumatyzm.
25 września przyjechał na wycieczkę ze znajomymi. Kilka kilometrów za granicą zatrzymali go pogranicznicy z Krosna Odrzańskiego. Gdy sprawdzali jego dane, okazało się, że V. K. jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Ma od powiadać za próbę obalenia ustroju i śmierć 37 osób w 1993 r. w Sivas.
Wówczas w mieście doszło do zamieszek na tle religijnym. Wielotysięczny tłum islamskich fundamentalistów, w którym miał być 18-letni wtedy V. K., oburzyła obecność w Sivas tureckiego pisarza Aziza Nesina, bo w artykułach prasowych cytował "Szatańskie wersety" Salmana Rushdiego.
W 2000 r. Krajowy Sąd Bezpieczeństwa w Ankarze skazał V. K. wraz z 36 osobami na śmierć. Trybunał Kasacyjny zmienił wyrok na dożywocie w więzieniu o zaostrzonym rygorze.