Podatnicy zapłacą za walkę z hazardem

Właściciele jednorękich bandytów szykują się do wojny z resortem finansów. Zasypią go żądaniami o setki milionów złotych odszkodowań za bezprawne rekwirowanie automatów

Aktualizacja: 26.01.2012 20:53 Publikacja: 26.01.2012 20:53

Podatnicy zapłacą za walkę z hazardem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Sygnałem do ataku dla firm hazardowych jest wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z listopada 2011 r. Uznał on, że celnicy, którzy z barów, sklepów czy targowisk od 2009 r. rekwirowali automaty do gry, robili to niezgodnie z prawem. Akcja celników rozpoczęła się po ujawnieniu przez "Rz" afery hazardowej i była wynikiem wojny, jaką premier Donald Tusk wypowiedział branży hazardowej.

W całym kraju zaczęli oni wówczas przeprowadzać na automatach tzw. eksperyment gry. Gdy uznali, że maszyny działają niezgodnie z prawem, rekwirowali je. W ten sposób do magazynów celników trafiło przynajmniej 2,5 tys. maszyn. Teraz firma Grand, która wygrała proces w NSA, oraz inne przedsiębiorstwa z branży będą domagały się wyrównania strat, jakie poniosły z powodu nielegalnego zatrzymania maszyn. W grę wchodzą ogromne pieniądze, bo na odszkodowanie może złożyć się kwota, jaką każdy automat zarobiłby w czasie, jaki spędził w magazynie, oraz odsetki od tej sumy. Jeśli weźmie się pod uwagę, że każda maszyna przynosiła nawet 20 tys. zł miesięcznie, to całkowita wysokość roszczeń sięgnie kilkuset milionów złotych.

- Nie możemy tego darować, bo straty są ogromne - mówi Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Operatorów i Producentów Urządzeń Rozrywkowych w Warszawie.

O zwycięstwie branży hazardowej przesądził fakt, że celnicy nie mieli prawa decydować, czy automat działa prawidłowo, czy też niezgodnie z prawem. NSA stwierdził, że dowodem, który pozwala zarejestrować automat lub go usunąć, "?może być wyłącznie dowód potwierdzający spełnienie przez automat określonych prawem wymagań w postaci badania tzw. jednostki badającej, a nie jakikolwiek inny dowód, np. opinia biegłego albo eksperyment funkcjonariusza celnego".

Chodzi o to, że celnik może na drodze administracyjnej nakazać operatorowi maszyny do gry jej sprawdzenie, ale te czynności może i musi wykonać tzw. jednostka badająca, czyli eksperci upoważnieni przez resort finansów. Nie zaś celnicy albo nawet wyznaczani przez nich biegli informatycy, ale nieposiadający uprawnień jednostek badających. Sam eksperyment gry przeprowadzony przez celników nie może być podstawą do zabrania automatu.

- Zostały naruszone reguły sprawowania kontroli, bo działalność kontrolna musi być prowadzona przez powołane w tym celu jednostki badawcze. Nie można tego zrobić w innym trybie czy posługując się opiniami innych ekspertów niż wyznaczonych przez Ministerstwo Finansów. Po prostu nie każdy może przeprowadzać taką kontrolę - informuje Janusz Drachal, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Branża od początku ostrzegała, że działania celników są niezgodne z prawem.

- Nie rozumiałem działań celników od samego początku - mówi Zbigniew Jakubowski, dyrektor firmy Stergame na Dolnym Śląsku. Przypomina, że najpierw celnicy wydawali zgody na wstawianie automatów, a po kilkunastu dniach przychodzili ponownie i po przeprowadzeniu eksperymentów zabierali mi automat.

- Kolejny raz urzędy idą na skróty zamiast stosować prawo, które często same inspirują. Trzeba wreszcie zacząć egzekwować przestrzeganie prawa, zasądzając odszkodowania od urzędników i od urzędów - mówi Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adam Smitha.

Resort finansów na pytania "Rz" odpowiedział lakonicznie: "Minister finansów (...) co do zasady nie komentuje wyroków sądów. Jednocześnie w przedmiotowej sprawie należy stwierdzić, że właściwe organy Służby Celnej wykonują wyroki sądów i w praktyce stosują się do ich treści".

Za niezgodne z prawem działania i tak zapłacą podatnicy.

Sygnałem do ataku dla firm hazardowych jest wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z listopada 2011 r. Uznał on, że celnicy, którzy z barów, sklepów czy targowisk od 2009 r. rekwirowali automaty do gry, robili to niezgodnie z prawem. Akcja celników rozpoczęła się po ujawnieniu przez "Rz" afery hazardowej i była wynikiem wojny, jaką premier Donald Tusk wypowiedział branży hazardowej.

W całym kraju zaczęli oni wówczas przeprowadzać na automatach tzw. eksperyment gry. Gdy uznali, że maszyny działają niezgodnie z prawem, rekwirowali je. W ten sposób do magazynów celników trafiło przynajmniej 2,5 tys. maszyn. Teraz firma Grand, która wygrała proces w NSA, oraz inne przedsiębiorstwa z branży będą domagały się wyrównania strat, jakie poniosły z powodu nielegalnego zatrzymania maszyn. W grę wchodzą ogromne pieniądze, bo na odszkodowanie może złożyć się kwota, jaką każdy automat zarobiłby w czasie, jaki spędził w magazynie, oraz odsetki od tej sumy. Jeśli weźmie się pod uwagę, że każda maszyna przynosiła nawet 20 tys. zł miesięcznie, to całkowita wysokość roszczeń sięgnie kilkuset milionów złotych.

Kraj
Za mało pieniędzy dla muzeum Łemków
Kraj
Po publikacji „Rzeczpospolitej”: Brzoska zaprasza Pytlaka do współpracy przy deregulacji
Kraj
Kontrowersyjna impreza z udziałem IPN. „Legitymizowanie ekstremizmu”
Kraj
Sondaż. Zapytano Polaków, czy chcą dalszego przekazywania Ukrainie broni. Jak odpowiadali zwolennicy poszczególnych kandydatów?
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Kraj
Donald Tusk: Sondaże nie będą miały wpływu na moje decyzje ws. Ukrainy
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”