Gazety kolorowe jakby się umówiły: bombardują premiera, rząd i establishment.
„Super Express" zestawia: „Emerytura posła — 4000 zł, Twoja przyszła emerytura — 300 zł". Zestawia też wypowiedzi uczestników sejmowej debaty nad referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego: Wanda Nowicka, wicemarszałek z Ruchu Palikota: — Wstrzymałam się od głosu, tak jak cały klub. — I nie ma pani po tym moralnego kaca? — pyta „SE". — Nie — odpowiada Nowicka.
Z kolei Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność" mówi: — Zawsze uważałem, że „obywatelska" w nazwie PO to spore nadużycie. Od piątku rządząca partia nie ma żadnego moralnego prawa, żeby go używać. To samo dotyczy PSL, który ruchem ludowym trudno nazwać, bo zamiast stanąć za ludem, wolał kupczyć z Platformą.
Jak już mówimy o PSL, to warto zerknąć do „Rzeczpospolitej", która donosi: „Kompromis w sprawie emerytur nie zakończył sporów między PSL i PO. Przeciwnie, w koalicji znowu iskrzy. Tym razem chodzi o to, kogo Polacy uznają za zwycięzcę, a kogo za przegranego tej batalii. Ludowcy ruszają dziś z akcją „Co udało się osiągnąć PSL". Ma ona dowieść, iż to Pawlak ograł Tuska, a nie odwrotnie. Akcja jest odpowiedzią na wewnętrzną krytykę w partii dowodzącą, że w odbiorze opinii publicznej wicepremier został ograny przez premiera i skapitulował, godząc się na 67 lat jako granicę wieku emerytalnego" („PSL uderza plakatami w PO").
W publicystycznym rozkroku stoi z kolei Jacek Żakowski, który w „Gazecie Wyborczej" z jednej strony chwali rząd, gdyż podniesienie wieku emerytalnego pokazuje rynkom zdolność koalicji do forsowania niepopularnych reform, więc gra była warta świeczki, z drugiej wskazuje, że Polacy pracują najdłużej w Europie, w fatalnych jak na Unię warunkach (przez co zużywamy się najszybciej), a ponieważ premier i minister finansów przed wyborami odcinali się od pomysłu podniesienia wieku emerytalnego, to w oczach wielu obywateli zdelegitymizuje to demokrację (jako metodę współdecydowania przez wyborców o ich wspólnym losie).